Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
2545
BLOG

Kogo łatwiej usunąć? HGW czy Czterech Śpiących?

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 46

Bardzo głęboko utkwiło we mnie wspomnienie czasów prezydentury Piskorskiego w naszej pięknej stolicy. Stało się tak dlatego, że z ust bardzo wielu uczciwych i porządnych na co dzień ludzi słyszałem taką śpiewkę: może i kradł, ale przynajmniej zbudował most, czy tam wyremontował jakąś ulicę. Wtedy jeszcze, było to sporo lat temu, nie robiło to na mnie wielkiego wrażenia, natomiast gdy dziś sobie o tym myślę, to przelatują mi ciarki po plecach.

Hanna Gronkiewicz-Waltz z pewnością zostanie zapamiętana przez Warszawiaków na wieki. Zamieniła szaro-bure miasto w państwo w państwie, gigantyczny Disneyland, odrealnioną Atlandydę, gdzie każdy kto chce może karmić swoje europejskie kompleksy. Gdzie nie spojrzeć jakiś zadbany skwerek, nowa linia metra, czyste skm-ki z „naTemat.pl” na wyświetlaczach. Rodziny na rowerach i nadwiślańskie bulwary zapełnione biegaczami podpiętymi pod Endomondo. To z pewnością należy docenić, bo nie jest łatwo tak przeorać całkiem duże miasto nie tylko w sensie inwestycyjnym, ale też i duchowym. W tej chwili, jak sądzę, ludzie mieszkający w Warszawie nie są w stanie wyobrazić sobie dalszego życia bez Hanny Gronkiewicz – Waltz. Ona w tym mieście nie jest po prostu prezydentem, jest swojego rodzaju pasterzem (ką).

Nie chciałbym żeby ktokolwiek to co napiszę za chwilę potraktował jako jakiś pesymizm, ale raczej jako czysty realizm. Na dziś nie ma takiej siły w tym kraju, żeby zrzucić tę panią ( w wersji „wSieci” wściekłą babę z młotkiem) ze stołka. Ona mogłaby odejść tylko i wyłącznie wtedy, gdyby na jej miejsce znaleziono postać o odpowiednim ciężarze gatunkowym. Grono jest wąskie. Mógłby być to na przykład Lech Wałęsa,Tomasz Lis, Jerzy Stuhr lub ewentualnie Mateusz Kijowski. Każda inna zmiana zaowocuje cichym i subtelnym buntem nowoczesnego warszawskiego społeczeństwa.

Dziwię się prawicowym mediom, że tak ochoczo wchodzą w to zwarcie. Ono wzbudzi siłę, którą wielu lekceważy. To tak jakby chcieć podejść do siedliska niedźwiedzicy i spróbować zabrać jej małe. Ktoś powie: ale przecież są jeszcze sądy. Są, oczywiście. Jak one ruszą na serio do boju, to za rok okaże się, że nie ma innej rady, jak tylko wyprowadzić w kajdankach głównego oskarżonego w tej sprawie, czyli Jarosława Kaczyńskiego.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka