Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
3041
BLOG

Nędza, po stokroć nędza!

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 65

Można sobie mówić, że te kilkanaście tysięcy ludzi udających, że dobrze się bawią w towarzystwie starych esbeków, i pląsających w rytm bębnów tuż przed idącą na ich czele szczerzącą zęby Kidawą to całkiem dużo. Prawda jednak jest inna. To wszystko na co tych ludzi stać, dynamika której próbują się uczepić to tak zwany świński kaszel i śmiech na sali. Esbecy są starzy i najprawdopodobniej przeceniamy ich możliwości oraz kontakty. Za nimi stoi nie Soros, ani nawet Solorz, a raczej jakiś nędzny niemiecki wydawca gazetek. Żakowski mógłby wstać i powiedzieć: coś pękło, coś się skończyło. Bo się skończyło i przybiera na tyle groteskową postać, że już nawet znajomi mi antypisowcy nie komentują tego najmniejszą nawet wzmianką w windzie.

Drugi akt nędzy odbył sie wczoraj w Brukselce. Pusta sala i prujący się majonez z Holandii czy tam z innego Luxemburga. Jako ozdoba czterech herbatników z Platformy. 

Nędza, po stokroć nędza.

I tak w pierwszej chwili, gdy ta nędza się przed moimi oczami urzeczywistniła, to się lekko we mnie zagotowało. Przecież przeciwnika nie ma, literalnie nie ma. Nikt nie jest w stanie w tej chwili zabronić Polakom rządzić się we własnym kraju. Kto mógłby? Michnik w coraz bardziej dziurawych portkach? Ludzie w pomarańczu bijący w bębny? Mazguła? Rzepliński? Pusta sala w Brukseli? To może – tak sobie pomyślałem – pójść na całość? Może na przykład wywalić wszystkich sędziów o komuszym rodowodzie na zbity ryj, a jak wyszedłby jakiś ananas i powiedział: ludzie, tak nie można, to po prostu wtedy zaśmiać mu się prosto w oczęta i dalej robić swoje.

Ale potem nieco ochłonąłem. Już tyle raz wydawało mnie się, że ja wiem lepiej co Jarosław Kaczyński powinien zrobić. To było już dawno temu, bo w końcu pojąłem, że jednak to on wie lepiej i zawsze tak jakoś się dzieje, że ostatecznie wychodzi na jego. 

A przecież słychać z każdej strony: teraz, już, kiszkę pompować, gonić. Nie patrzeć na nic, hajda na koń, jak to mawiał selekcjoner Wójcik: rąbać, siekać i uciekać. Ja jednakże myślę sobie, że metoda którą stosuje rząd jest bardzo dobra. Tu coś, tam coś, tam jeden krok do przodu, ze trzy w tył, potem jednak dwa wpieriod i miesiąc po miesiącu robi się coraz zabawniej. To, że naprawdę to działa lepiej niż frontalne uderzenie świadczy właśnie ta demonstracyjna, korespondencyjna brukselsko-warszawska nędza.

Można tylko snuć scenariusze co dalej. Ale w sumie po co sobie psuć zabawę. Zapowiada się, że będzie tylko lepiej. I uśmiechajmy się więcej, taka moja przedświąteczna prośba/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka