Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
1003
BLOG

Do piłkarskiej Komisji Weneckiej dwa słowa

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 36

Bardzo cieszę się, że sprawy naszej reprezentacji idą od całkiem już długiego czasu dokładnie tak jak sobie to wyobrażałem. Wbrew powszechnej opinii licznych w naszym pięknym kraju ekspertów od spraw wszelakich, uważam że polska kadra wciąż dokonuje czynów heroicznych, a Adam Nawałka póki co praktycznie się nie myli. Ekspertom przed telewizorami wszystko wydaje się proste, zwłaszcza kiedy trzyma się zimne piwo i siedzi się na eleganckiej sofie na kredyt. Po prostu – ekspert uważa, że po prostu bierze się piłkę, kiwa jednego, drugiego, trzeciego, wymienia się jeszcze dla lepszego efektu jakąś klepkę i wtedy pada gol. A jak tamten zagrał gorzej? No to bierze się innego. Proste? Proste. Zostawmy ich może jednak już w spokoju. Może jeszcze tylko tyle, że mogliby eksperci na moment odpuścić sobie swoje złote porady dla naszych piłkarzy i niczym komisja wenecka pojechać naprawiać futbol na przykład w Danii, Czechach, albo w Rumunii. Biedni Rumuni ze swoim durniem, czyli rumuńskim Nawałką, już tam czekają na ratunek.

Oto mieliśmy wczoraj pokaz tego, jak gra klasowa reprezentacja, mimo że dosłownie wszystko spada jej pod nogi. O kontuzjach nie muszę nic mówić. O przemęczeniu grą – najlepsi grają praktycznie bez przerwy – także. Doszedł jeszcze cios w morale zespołu w postaci odpadnięcia Milika, którego polscy eksperci od spraw wszelakich wysyłali już do diabła, a okazał się on być piłkarzem nieocenionym pod względem taktycznym.

No i jeszcze ta czerwona kartka dla Ormian. Wiadomo już było wtedy, że już całkowicie zastawią swoją bramkę i ograniczą się do szczypania oraz do partyzanckich wypadów. Przecież to są ludzie z gór, twardzi i wojowniczy. Podrażnieni porażką, i to bardzo bolesną. Eksperci myśleli, że przyjadą położą się i poproszą tylko żeby im nie strzelać więcej niż pięć. 

Ale nasi się nie dali, mimo że Nawałka musi szyć drugi garnitur sięgając do drugiej ligi angielskiej. Osobiście chciałbym, żeby piłkarze nie grający w najwyższej klasie rozgrywkowej nie wchodzili do szatni reprezentacji, bo to jest jakaś tam dewaluacja. Jest jednak jak jest. 

Ja sam, możecie wierzyć lub nie, byłem absolutnie spokojny do ostatniej sekundy. Przepełniała mnie głęboka wiara w to, że to się tak nie może skończyć. Po prostu. Wiedziałem, że Lewandowski wykona znów coś co będziemy pamiętać przez lata, może jakieś sanki wraz z piłką do bramki, jak ze Szkocją, albo coś jeszcze bardziej efektownego. Gdy to się w końcu stało, nawet nie podskoczyłem do góry, tylko po prostu wyłączyłem telewizor, bo trzeba było się już kłaść spać.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka