Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
1548
BLOG

Amerikan Sajko

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 21

Obejrzałem wczoraj debatę Clinton z Trumpem. Cóż to było za widowisko. Starannie dobrana publiczność niemal z każdego segmentu rasowo-religijnego. Jak poinformowała pani tłumacz, byli to ludzie „niezdecydowani”, których posadzono tam po to, żeby w końcu mogli się zdecydować. Czyli jednym słowem nie było tam nawet jednego centymetra sześciennego wolnego od reżyserii, o której jeszcze tu wspomnę. No a potem to już tylko Trump i Clinton. Dla niego stołek wysoki, dla niej – niższy. Ale i tak tylko dreptali, Trump dreptał w kółku, jakby był jakimś freestajlowym raperem, albo obawiał się, że zaraz wyskoczy ktoś z sali z oskarżeniami o zoofilię. Siwy niedźwiedź, skrzyżowanie Reagana ze świętym Mikołajem, Gregorym Peckiem i chyba jeszcze Chevy Chase'm. Clinton. Amerykańska wersja Merkel, ubrana w coś co można nazwać połączeniem pidżamy i kombinezonu roboczego. 

Reżyseria. Piękne było to, jak Clinton, zwana przez amerykańską Olejnik „sekretarz Clinton”, doskoczyła do jakiejś pani siedzącej na tej niezdecydowanej widowni, która to pani chwilę wcześniej zadała krótkie pytanie w stylu „piosenkę pana Koracza najbardziej usłyszeć bym chciała”. Sekretarz Clinton odpowiedziała, a jakże, pytaniem: „Czy pani jest nauczycielką?”. Trafiła bez pudła. Pani z widowni okazała się być nauczycielką. Cóż za intuicja. Aż dziwnie, że ta nauczycielka nie była od Broniarza.

A potem to już było w kółko tylko: Ameryka jest wspaniała, chcemy naprawić Amerykę, bo Ameryka na to zasługuje. Dlaczego Ameryka jest wielka i wspaniała? Bo jest to ziemia wspaniałych ludzi, którzy na to zasługują. A dlaczego zasługują? Bo są z Ameryki, która...

Mówili do siebie per Donald, per Hillary. Hillary, pójdziesz do więzienia – prawi Trump. Nie, to ty pójdziesz do więzienia, Donaldzie – odpowiada Hillary. Czy jakoś tak.

Wyjątkowo zabawna była odpowiedź obu kandydatów na rozterki pewnej kobiety, przedstawiającej się jako muzułmanka i wyglądającej jak nasze pierwsze wyobrażenie o muzułmance z USA, zaniepokojonej wzrostem niechęci do Islamu. W skrócie. Hillary odparła, że ona jest całym sercem za imigrantami i za różnorodnościa, i ona chce wszystkim nieba przychylić , ale tak czy siak, to nie wiadomo co zrobić, ale wiadomo, że tak, żeby było dobrze, a nikt inny tego nie potrafi, tylko ona, Hillary. Grzegorz Braun zapewne przełożyłby tę odpowiedź ma język ludzki tak: „spadajcie na drzewo”. Trump zajął niemal identyczne stanowisko, tylko zbudował je przy użyciu zupełnie innych klocków. Muzułmanie są fajni, ale czasem są niefajni. Ale tylko czasem. No ale jednak skoro czasem są niefajni, to nie możemy nigdy w pełni wiedzieć ilu jest fajnych, a ilu niefajnych. No i oczywiście zrobimy wszystko, żeby było dobrze. Grzegorz Braun znów użyłby tego samego tłumaczenia.

I tak dalej, a to wszystko przerywane oskarżeniami o gwałty. Potem jakaś absurdalnie niezrozumiała dla mnie dyskusja o ObamaCare. W końcu zmogło mnie i wymiękłem.

Nie wiem po co właściwie ja to opisuję. Może dlatego, że gdzieś tam przez chwilę poczułem się wyraźnie ostrzeżony. No bo niby pal ich sześć tam w tej Ameryce – czy będzie Hillary czy Donald, to oni i tak będą bardzo brutalnie prowadzić swoją starą jak świat politykę, a Amerykanie będą dalej wpierniczać papierowe hamburgery. Tyle, że skoro obie strony wystawiły do boju ludzi tego formatu co Hillary i Donald, i dopuściły do widowisk podobnych  do ostatniej debaty, moim zdaniem znaczy tylko tyle, że tym razem jak nam zrobią reset to się możemy nie pozbierać.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka