Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
3903
BLOG

O ludziach drugiego sortu smoleńskiego

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 146

Nie umiem darować sobie, by nie przypomnieć po raz osiemset osiemdziesiąty dziewiąty, że w Warszawie najzupełniej na luzie leci sobie w pociągach SKM – na płaskich elektronicznych kołchoźnikach – najbardziej chyba debilna i tępa propaganda polityczna świata, której jedynym celem nie jest nawet gloryfikowanie „swoich” postępowych knechtów, ale po prostu permanentne obrzydzanie „jasnemu ludowi”  postaci Jarosława Kaczyńskiego, a w drugiej kolejności kościoła katolickiego. Wszystko to za pieniądze podatnika serwuje na stół Tomasz Lis. Cała prawda cąłą dobę - a to o tym, że Pawłowicz zeżarła sałatkę, a to że jakiś nawalony klecha spadł z rowera. Jeśli ktoś mi mówi o Korei Północnej, to ja wiem co ten ktoś ma na myśli, bo Warszawa jeśli chodzi o stosunek do osób o odmiennych poglądach od władzy administracyjnej znajduje się bliżej Phenianu niż by mogło się wydawać. Każdy obywatel Warszawy poruszający się komunikacją miejską musi od maleńkości wzrastać w przekonaniu, że ten nasz świat jest tak skonstruowany, że są ludzie dobrzy i uczciwi, ale też są takie chamy i bydlaki jak Andrzej Duda i Jarosław Kaczyński, i że jeszcze trzeba uważać na pijaków w czarnych sukienkach.

Wczoraj czy przedwczoraj na kołchoźniku wyświetlił sie tytuł: „nowe honory dla Kaczyńskiego”. Chodziło o to, że znów ktoś wpadł na pomysł nazwania jakiegoś miejsca imieniem Lecha Kaczyńskiego. Słowo „honory” zostało oczywiście użyte w taki sam sposób, jak gdybym ja powiedział: kolejna złota myśl Czarzastego. 

I tu odbył się pewien ukryty eksperyment. Bowiem jestem święcie przekonany, że na nikim już nie robią wrażenia takie opowiastki i to jest miara sukcesu obrońców wartości europejskich. To że ludzie, którzy choćby ciepłym słowem wspierają cokolwiek związanego z PiS-em nie zasługują z automatu na najprostszą formę publicznego szacunku, stało się po prostu oczywistością samą w sobie, której nikomu nie trzeba tłumaczyć. Nikt nawet nie zająknąłby się nad sensem postawienia pomnika psu, który na jakimś krakowskim rondzie oczekiwał na swojego właściciela kilkadziesiąt dni, natomiast gdyby chodziło pomnik dla prezydenta z PiS-u to już zapewne nie było by to takie proste. 

Kiedy Antoni Macierewicz wymyślił te apele smoleńskie, a potem rozmaite prawicowe mądre głowy pokiwały głowami i westchnęły ciężko: „znów ten Smoleńsk”, to pomyślałem sobie, że my tak naprawdę jeszcze nie jesteśmy gotowi na takie całkowite wyprostowanie naszych kręgosłupów. Jeszcze troszkę nam do tego brakuje. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka