Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
2339
BLOG

Barack, weź opublikuj ten wyrok (do cholery)

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 121

Kiedy przeczytałem informację o tym, że Barack Obama poruszy w czasie spotkania z prezydentem Dudą kwestię Trybunału Konstytucyjnego (oczywiście z troski to wszystko) to po raz osiemsetny w swoim życiu przypomniałem sobie, dlaczego nigdy nawet przez sekundę nie pomyślałem o zostaniu politykiem. Oto mamy wielkie show w centrum Warszawy z przyjazdem prezydenta Obamy jako atrakcja główna numer jeden, a tu wchodzi ten Obama do gabinetu i oprócz podjęcia spraw niewątpliwie ważnych i kluczowych dla milionów ludzi, zaczyna coś truć o sprawie, o której w Polsce nikt już nie chce słuchać oprócz kilku nawiedzonych osobników. I tu otwiera się pole do snucia najdziwniejszych refleksji jakie można sobie wyobrazić. Dlaczego Obama na ten przykład nie zapytał Dudy o Wołyń? Albo nie zapytał o to jak tam się sprawy mają z 500+, czy ludziska zadowolone, na co wydają i czy nam na to nie brakuje. Ba, mógłby nawet zapytać jak to w końcu było z ilością demonstrujących w maju. Skoro prezydent USA jest tak dobrze wprowadzony w sprawy polskie i tak bardzo leżą mu one na sercu, to co szkodziłoby poprosić kancelarię Dudy, żeby przyciągnął na to spotkanie Grzegorza Schetynę i „z troską” popytał go o Amber Gold, bo to różne rzeczy ludzie na mieście na ten temat mówią. Być może nawet poprosiłby, aby puszczono mu którąś z tych słynnych kelnerskich taśm; to czy byłaby to akurat ta, na której Sikorski mówił coś o oralnym aspekcie kontaktów polsko-amerykańskich czy ta z nagranymi wyznaniami w stylu „ch..j, dupa, kamieni kupa”, to już naprawdę sprawa drugorzędna. Ważne że czulibyśmy, że nasz sojusznik trzyma rękę na pulsie.

Z jakichś jednak przyczyn Biały Dom jest zatroskany kwestią akurat Trybunału Konstytucyjnego, kwestią która znudziła już największych nudziarzy na świecie, czyli Komisję Europejską. Finezja z jaką Amerykanie zabierają się do kalibrowania na nowo kontaktów z Polską przypomina nam z całą mocą z kim właściwie tam mamy do czynienia. A może być jeszcze gorzej, ja na przykład jestem w stanie wyobrazić sobie na luziku, że przyjeżdża do nas prezydent Hillary Clinton i pyta o korniki w Białowieży. Albo jak kto woli Donald Trump, ale on zapewne zapytałby, kiedy Kaczyński wreszcie weźmie ślub. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka