Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
1470
BLOG

O pryśniętych złudzeniach

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 37

To co dzieje się w ciągu ostatnich kilku dni w polskiej polityce wywołuje we mnie na zmianę śmiech i irytację. Bo z jednej strony obserwowanie najróżniejszych reakcji na poczynania nowego rządu oraz Prezydenta może bawić, a z drugiej czasami ciężko to wszystko znosić spokojnie. To niesamowite środowisko, które u nas przyjęło się nazywać lewicą liberalną naprawdę żyje w przekonaniu, że najważniejszym celem nowych władz, powinno być przede wszystkim dbanie o coś, co owa lewica liberalna uparła sie określać demokracją. Oznacza to w praktyce ni mniej ni więcej tylko jeszcze większe dofinansowanie opozycyjnych mediów i szczególną troskę we wsłuchiwaniu się w ich nieznośny, zadufany, mentorski ton – oto główne cele rządu nakreślone przez świeżo upieczoną opozycję, znaną dotychczas ze swojego wyjątkowego wyczulenia na prawa obywatelskie. Jest to beznadziejnie głupia próba sparaliżowania rządu PiS – według ich optyki ten rząd nie powinien robić niczego, co mogłoby im się nie spodobać, tak to sobie, proszę państwa, wymyślili. Bloger natchniony Lchlip zaczyna swój memoriał w sposób którego nie powstydziłby się Jacek Żakowski z epoki - „złudzenia prysły”, tako rzecze nam Lchlip, a mi osobiście jest niewymownie smutno, że Lchlipa ktoś pozbawił złudzeń. Nie ktoś, to Prezydent RP, Andrzej Duda. Lchlip bowiem, jak wielu wśród tego znakomitego środowiska, rozumie działania polityka wtedy tylko, gdy nie naruszają one działań kogoś na Zachodzie, czy też w ogóle nie dotykają w jakikolwiek sposób jego idoli lokalnych. Gdy już się to jednak stanie, to wtedy Lchlip traci złudzenia. Podobnie jak wielu tych, którzy głosowali w 2007 roku na PO wierząc wówczas w tak zwaną „politykę miłości”. Tam też pękały złudzenia, ale wielu tego się ustrzegło i być może w tym gronie był też i Lchlip.

Zostawmy jednak Lchlipa wraz z jego upadłymi złudzeniami. Spójrzmy na to wszystko szerzej. Oto słyszymy jęk przerażenia wywołany wypowiedziami pana Błaszczaka. Pomińmy to, że do tej pory pan Błaszczak był dla Europejczyków symbolem nijakości, kiedy w końcu powiedział coś konkretnego, to im zaczęły nogi drżeć, z oburzenia oczywiście, jak jakimś pensjonarkom. I tak jest z nimi zawsze. Proszę sobie wyobrazić, że zabierają się właśnie do pouczania innych jak robić dyplomację. Ludzie, którzy z założonymi rękami obserwowali jak Polakami pomiatają na lewo i prawo, będą dziś nas uczyć jak się zachowywać przy stole. Ta bezczelność wskazuje na to, że oni łatwo nie odpuszczą i ja zresztą wcale na to nie liczę.

Tak samo jak nie liczę na to, że odwinięci zostaną Coryllus i Toyah. No, chyba że moje złudzenia prysną, to by było dobre.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka