Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
909
BLOG

Panie Ludwiku, co się dzieje?

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 54

„Szczególnie, że zdarzyła się okoliczność. Ona tak przylegała do tej ziemi, przylegała i nagle dostała mocne dźgnięcie i zrozumiała. A jak się zrozumiała, uniosła, to szybciej pobiegnie do przodu”

Kto mógł wypowiedzieć te słowa? Coelho? Michał Wiśniewski? Niestety, prawda jest znacznie gorsza. To cytat z Ludwika Dorna. I w tej w zasadzie chwili można by już odpuścić sobie dalsze pisanie i pogrążyć się w upiornej zadumie. Kiedy czyta się powyższe wyznania Ludwika Dorna to chciałoby się wybiec na klatkę schodową i wołać o pomoc, a przynajmniej prosić ludzi o to, by w tej strasznej chwili porzucili wszystkie wzajemne uprzedzenia i tak zwyczajnie ze sobą pobyli i pomilczeli.

Czy jest coś niezwykłego w tym, że polityk zmienia partię? Nie bardzo. Świat się od tego nie zawali i wydaje mi się, że raczej dzisiejsze pasowanie Ludwika Dorna na rycerza Platformy nie powstrzyma jutrzejszego wschodu słońca. A jednak stało się coś czego nie można zbyć wzruszeniem ramion.

Zupełnie nie mam zamiaru analizować przyczyn upadku Ludwika Dorna. Zresztą nawet gdybym chciał, to i tak nie dałbym rady. Już właściwie go zaakceptowałem jako zgorzkniałego byłego polityka. Jego wyrzekania na PiS i Jarosława Kaczyńskiego godne zdziecinniałego staruszka jakoś wkleiły mi się w ogólny obraz naszej polityki, stały się jego nieodłącznym elementem i ani trochę mi nie wadziły. Słabość ludzka nie może być powodem do żartów. Nigdy jednak nie pomyślałbym, że on to zrobi.  

Przyszedłem tutaj z daleka, bo to ja byłem wicepremierem i ministrem spraw wewnętrznych w tej straszliwej ekipie, o której mówił Michał Mazowiecki. Przez ostatnie 8 lat byłem w opozycji wobec PO. Niektóre moje krytyki bym wycofał, niektóre złagodził, a niektóre podtrzymał. Stąd pytanie, skoro jest tyle krytyk, które bym podtrzymał, to dlaczego jestem tutaj?

No właśnie, panie Ludwiku. Dlaczego jest pan tutaj.

Nie mam najmniejszego zamiaru znęcać się nad Ludwikiem Dornem. Tak po ludzku, jeśli miałbym w ogóle taką możliwość, poszedłbym do sklepu, kupił jakąś butelczynę, odwiedziłbym Ludwika Dorna, polałbym i zapytałbym: panie Ludwiku, niech pan powie, co się tak naprawdę dzieje.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka