Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
1999
BLOG

O Ministrze co się udała

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 33

Ostatnie – miejmy nadzieję - chwile rządów Platformy skłaniają mnie do tego, żeby bardzo uważnie przyglądać się tym twarzom, które tam w tej chwili nadają ton, czuję potężny mus wpatrywania się w ich oczy i przysłuchiwania się temu co mówią. Mam bowiem poczucie, że to dzieje się teraz, za sekundę będzie wspomnieniem, a ja wówczas będę sobie wyrzucał, że mogłem obserwować wyjątkowe zjawisko, a wolałem w tym czasie robić coś innego.

Tu przyznam się do pewnego błędu. Otóż przez te osiem lat nie doceniłem jak należy pani Joanny Muchy. Ona kojarzyła mi się głównie tylko z jednym. Z męskimi zachwytami, których nigdy nie potrafiłem zrozumieć – pal licho, być może mam kiepski gust. Pamiętam też głośną sprawę związaną z koncertem Madonny, którą partia pani Joanny zadusiła do spółki z zaprzyjaźnionymi mediami z przyrodzoną sobie brutalnością i jednocześnie pewnego rodzaju finezją. Coś tam mi się kołacze jeszcze, jakieś nonsensy wypowiadane przez nią, już jako ministrę sportu, na temat Superpucharu Polski. To wszystko. Nie wiem jak to się stało, być może jej podwyższona aktywność miała miejsce wtedy, kiedy ja już przestałem zwracać uwagi na kolejne paskudztwa wyczyniane przez PO, i tym samym przegapiłem przemianę „Panny Joasi” w Panią Joannę.

Kiedy Pani Joanna mignęła mi czas jakiś temu w jakimś telewizorze, dosłownie zmroził mnie lodowaty do szpiku kości wzrok. Ten wzrok mnie nie tylko nie zmroził, ale sparaliżował i to trwale. Takie rzeczy są dla mnie w życiu bardzo ważne i nigdy już pewnie się to nie zmieni. Tego typu szczegóły zostają mi w pamięci bardzo głęboko i bardzo często pozostają mi jako główne wspomnienie po danym człowieku czy zdarzeniu. Nie pamiętam co istotnego wówczas mówiła Joanna Mucha, widzę jedynie ten wzrok. Wtedy też, tak mi się wydaje że to nastąpiło właśnie wtedy, jeśli nie to nie bardzo długo potem, narodziło się we mnie przekonanie, że Joanna Mucha jest teraz właśnie w bardzo ważnym momencie dla siebie i dla swojej kariery w polityce.

I tutaj napiszę coś co wielu może oburzyć. Jestem osobą, która przez wiele bliskich mi osób określana jest jako pesymista. Tak już mam – lubię przygotowywać się na kiepskie rozwiązanie, a jak wychodzi lepiej, to wtedy strasznie się cieszę. Jak zaczynam się z czegoś cieszyć zbyt wcześnie, to bardzo często sprawa bierze w łeb. Zgodnie z tym mechanizmem, poważnie biorę pod uwagę hipotetyczną sytuację, w której budzimy się w pewien październikowy poranek i wtedy zdajemy sobie sprawę, że przez kilka lat towarzyszyć nam będzie rząd koalicyjny PO-PSL-SLD- NP. I dziś dosłownie pomyślałem, że jeśli już takie nieszczęście miałoby się nam przydarzyć, to wtedy na czele takiego rządu z pewnością stanie Joanna Mucha. A dlaczego właśnie dziś tak pomyślałem? Bo to właśnie dziś przeczytałem, że Joanna Mucha, po tym wszystkim co już w sprawie rzekomego złodziejstwa Prezydenta Andrzeja Dudy wiemy, kiedy widzimy całą tę sprawę we właściwym kontekście, kontekście który mógłby wywoływać jakiekolwiek wątpliwości już tylko w bardzo, bardzo czarnych umysłach, powiedziała coś takiego:

„Po kilku dniach od tej publikacji de facto wiemy coraz mniej, a nie coraz więcej”

Myślałem kilka minut nad tym, by zakończyć ten tekst jakąś sensowną puentą i nic godnego uwagi nie przychodzi mi do głowy. Rodzą się za to niedobre myśli, że Joanna Mucha niezwykle się tej Platformie udała.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka