Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
1661
BLOG

Czy Jarosław Gowin czyta Pismo Święte?

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 40

Jarosław Gowin to postać, która mnie niesamowicie frapuje. Nie wiem jak to dokładnie ująć słowami, ja sam do końca nie wiem co jest z tym Gowinem nie tak, więc nie będę bawił się w psychologa. Co by Jarosław Gowin nie zrobił ja zawsze będę pamiętał jak na antenie TVN 24, ze zbolałą miną, umoralniał swojego ówczesnego partyjnego kolegę Janusza Palikota, po którymś z kolejnych jego „spontanicznych wybryków”. Mimo, że dziś Jarosław Gowin jest „nasz” nic się nie zmienia – wciąż potrafi mnie zaskakiwać jak mało kto.

Mają swoje bziki media systemu, mają też je i media „nasze”. Na aktualny sezon ogórkowy idealne okazuje się być zagadnienie pt. „muzułmańscy uchodźcy”. Portal „wPolityce” od dłuższego czasu raczy nas serialem artykułów i wypowiedzi na ten temat i niestety z dnia na dzień jest coraz gorzej, choć z drugiej strony jednak i coraz zabawniej.

Zacznijmy od tego, że prędzej mi kaktus wyrośnie na ręku niż zobaczę w Polsce jakiś islamskich uchodźców. Nie bardzo wiem po co mieliby tutaj przyjeżdżać i co tutaj robić. Nie są przecież głupi, muszą wiedzieć, że kraj który proponuje się im jako przystań to bankrut in spe, z którego w różnych kierunkach wypływają miliony uchodźców głównie powodowanych ciekawością świata. Ponieważ świat kupił bez reszty wizerunek Muzułmanów, których oprócz wysadzania się w powietrze najbardziej kręci wyciskanie państw UE niczym socjalnej cytryny, musimy więc i ten wątek poruszyć. Nie sądzę, czy psie grosze jakie oferuje polskie państwo w ramach polityki prorodzinnej czy też emerytalnej mogłoby kogokolwiek skusić, może poza prawdziwymi desperatami. Pojęcie „islamski samobójca”, którym tak chętnie operuje mainstream i popkultura zachodu, w tym kontekście nabiera całkowicie nowego znaczenia.

Nie wiem też, czy poprzebierani za Muzułmanów terroryści musieliby tutaj do nas przenikać w postaci jakichś uchodźców, a potem tkać misterne siatki konspiracji. Jak wiadomo w Polsce, jeśli dysponuje się odpowiednią bezczelnością i fantazją, można bez większych problemów podpalić most w samym środku stolicy i tym samym zerwać internetowe połączenie z Podlasiem. Do tego nie trzeba wcale lipnego dowodu z obywatelstwem UE, wystarczy paczka zapałek i kilka desek. To, że jeszcze nic u nas nie pierdyknęło można chyba tylko zawdzięczać temu, że ci straszni Muzułmanie, nic do nas nie mają.

Drugą stroną, być może nawet i ważniejszą, tego medalu jest fakt, że cała ta sprawa z uchodźcami to kolejne „cudowne dziecko” mediów mainstreamu. Oni już dawno wiedzą jak kołysać tą naszą łódką. Rzucają temat, powiedzmy in vitro, a cała robota robi się sama. Prawicowa klatka tupie i krzyczy, a „obiektywnym dziennikarzom” pozostaje wtedy jedynie ctrl-c/ctrl-v ze starych dobrych tekstów o wariatach na prawicy.

Wydawałoby się, że to co napisałem powyżej nie jest specjalnie odkrywcze. A jednak Jarosław Gowin wie swoje.

„Ja mam w tej sprawie jasne stanowisko. Powinniśmy przyjąć uchodźców i nie powinni być to wyznawcy islamu. Oni się nie asymilują.”

Aż chciałoby się usłyszeć te gromkie brawa jakie musiały się po tych słowach Gowina zagrzmieć w redakcjach Gazety Wyborczej i TVN-u. „Tak Jarek, dokładnie to chcieliśmy od ciebie usłyszeć, dajesz dalej!” - być może tak właśnie pod nosem szeptała red. Pochanke.

Jednym słowem Jarosław Gowin kupił temat. To jednak nie wszystko. Tu następuje najważniejsze. Nie wiem, nie mam czasu ani ochoty lustrować pana Gowina, ale mam wrażenie, że on jakoś tak zawsze pozycjonował się jako polityk Katolicki. Z biegiem lat to pojęcie wywołuje we mnie coraz głębszy niepokój. Bo dotychczasowe próby funkcjonowania polityków polskich przyznających sobie to „Katolicki” to nie jest materiał do optymistycznych analiz. Słucham często tych polityków i jedyne co we mnie wywołują to niekomfortowe poczucie dysonansu. Chodzę do kościoła, czytam Pismo Święte i generalnie staram się jakoś uczestniczyć, na tyle na ile potrafię, w tym naszym Katolickim życiu. Gdybym natomiast swój Katolicyzm chciał budować na tym co wyczyniają ci „Katoliccy politycy” to już dawno byłbym członkiem Ruchu Palikota. Wiem, być może teraz kogoś niesprawiedliwie wrzucam do jednego worka, ale niestety, słabo to wszystko wygląda. Chciałbym na przykład żeby jakiś „Katolicki polityk” odniósł się do tych słów Jarosława Gowina.

„To brutalne, ale musimy zachować instynkt samozachowawczy. Nie może być tak, że ulegamy szlachetnym porywom serca. Obowiązkiem państwa jest troska o własnych obywateli. Musimy przyjąć uchodźców, ale takich, którzy nie stanowią dla nas zagrożenia.”

Nie może być tak, że ulegamy szlachetnym porywom serca. I tak właśnie za pomocą prostego tricku, Jarosław Gowin został, pardon, obnażony, a my możemy sobie już całkowicie sami dopowiedzieć resztę.

A samemu Jarosławowi Gowinowi mogę polecić tylko jedno. Jest takie coś co nazywa się Google. Za pomocą tego wynalazku można błyskawicznie znaleźć co na temat opisywanej tu kwestii mówi Episkopat. Ale co tam Episkopat może wiedzieć, prawda panie Jarosławie?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka