Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
5208
BLOG

Paweł Kukiz i kotlety zmielone

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 105

Kukiz wszedł wyraźniej na moje radary, gdy kilka znajomych mi osób, dotąd bezwarunkowo wspierających Platformę, zaczęło coś przebąkiwać o tym, że albo w ogóle nie pójdą na wybory, albo zagłosują właśnie na Kukiza. Oho, pomyślałem, coś się zaczyna dziać. Co ciekawe, wcale nie zbijały ich z pantałyku moje uwagi, że Kukiz gdzieś tam ociera się o prawicę. Wcześniej na samo słowo prawica ich oblicza momentalnie kamieniały, a teraz proszę, zupełnie to nie przeszkadza. Absolutny red alert nastąpił wówczas, gdy usłyszałem od kogoś, że, proszę państwa, Kukiz jaki jest taki jest, ale mówi z sensem...

Odpaliłem sobie przy tej majówce kilka filmików z bogatego internetowego archiwum Kukizowych peregrynacji. Jako pierwszy trafiła mi się jakaś staroć, jeszcze chyba z czasów kampanii samorządowej. Paweł Kukiz w kraciastej koszuli versus garnitur z TVP Info. Garnitur dopytywał się Kukiza co ten myśli o expose nowej pani premier. Nasz bohater przyjął postawę skacowanego klienta baru, który nie ma kasy na rachunek, a wszelkie nagabywania zbywa wzruszeniem ramion i kolejną burkliwą, arogancką odpowiedzią. Pan garnitur nie przerwał programu, absolutnie zrelaksowany ze stoickim spokojem wysłuchiwał powtarzanych w kółko przez Kukiza uwag o Ewie Kopacz kopiącej w Smoleńsku na metr w głąb. No, no, ależ on musi mieć plenitpotencje – pomyślałem. Tego jeszcze nie było. Ktoś absolutnie nieświadomy co się dzieję, mógłby pomyśleć, że Kukiz za chwile wstanie i zanim wyjdzie to jeszcze wypłaci garniturowi liścia.

Potem poleciał wywiad z Kukizem, którego udzielił Monice Olejnik w radiu Zet. Tym razem role nieco się odwróciły. Olejnik wydawała się być w stanie jakiejś dojmującej histerii. Wyjątkowo nawet jak na nią agresywny ton i dziwaczna emfaza. Kukiz absolutnie pogubiony, zagoniony do narożnika. Jego chwytliwe tyrady wypadały na tle blond agresora wyjątkowo płasko. Różne rzeczy można o Monice Olejnik mówić, ale udało jej się wprawić Kukiza w taki kołowrotek, że ten pomiędzy kolejnymi lapsusami przyznał się, że jest za legalizacją prostytucji w Polsce. Dla mnie osobiście była to drobna, ale znacząca poszlaka, wydatnie pomagająca mi lepiej usytuować Pawła Kukiza na tej naszej osi czasu. Grzegorz Braun w radiu Tok FM po prostu urządził rzeźnię, potem grzecznie się pożegnał i sobie poszedł. Kukiz nie dał rady zrobić nawet najprostszego returnu.

Na koniec obejrzałem spotkanie Kukiza z wyborcami w Tomaszowie Lubelskim. Kukiz rozluźniony, w koszulce z Żołnierzem Wyklętym na klacie i w rozpiętych glanach, pełna sala widzów. Zamiast słowa „pomidor” Paweł Kukiz używał zaklęcia pod tytułem „JOW-y”. JOW-y ludzie, przede wszystkim JOW-y. Zmiana konstytucji i JOW-y. JOW-y, słyszycie? Program Pawła Kukiza ma trzy litery. To już jednak wie już chyba nawet redaktor Kuźniar.

Dużo ciekawsze były jednak pytania z sali. Jakaś pani zapytała ni z gruchy ni z pietruchy, czy Kukiz byłby za legalizacją oleju z konopi, bo akurat tej pani w rodzinie ktoś ciężko choruje i według jej wiedzy pomóc może w tej sytuacji jedynie właśnie olej z konopi. Kukiz zaczął od tego, że on sam wie dobrze, że owszem, alkohol to najgorsza zaraza, ale z tego co on się orientuje, tu pokazał charakterystyczny gest łapania macha (mówił też coś o słynnym Filipie co to wyskoczył właśnie z konopi), to konopie są dużo bezpieczniejszą zabawą. A tak w ogóle to on zanim podjąłby jakąś decyzję w tej sprawie …. to wcześniej zapytałby się o zdanie jakiegoś eksperta. No i zakończył tę kwestię czym? JOW-ami oczywiście. Potem jakiś inny dżentelmen dopytywał maniacko czy Kukiz zezwoliłby na koncerty Behemotha i spektakl „Golgota picnic”. Kukiz przyznał, że darcie Biblii to lekka przesada, po czym wrócił do stolika i zaczął kręcić bączki telefonem po blacie dotąd, aż tamtemu ciekawskiemu odechciało się oczekiwać na odpowiedź. Było też cytowanie smsów jakiegoś kolegi Kukiza, z którym żartobliwie piszą do siebie na przywitanie „Szczęść Boże towarzyszu”.

Dużym zaskoczeniem było dla mnie jednak co innego. Kilkukrotne zapewnienia Kukiza o głębokiej wierze. Na pytanie, gdzie pojechałby w pierwszą wizytę jako prezydent, poinformował, że być może do Watykanu, gdzie jest teraz Papież Franciszek, który, zdaniem Kukiza, wreszcie zrobi z Kościołem porządek. Tu padła żartobliwe przyrównanie naszych hierarchów do raperów z bujającym się złotem na szyjach.

Tyle mi wystarczyło. Na następne występy Pawła Kukiza nie miałem już większej ochoty, to czego chciałem się dowiedzieć dotarło do mnie z wystarczającą mocą.

Gdzieś tam kiedyś zdarzyło mi się zamienić kilka słów z Kukizem osobiście. Wiem, to za mało, by stawiać jakieś twarde diagnozy, ale wydaje mi się, że Paweł Kukiz to co robi, robi z głębi serca. Jego żarliwość jest nie do odegrania z kartki. No dobra, jestem praktycznie pewny, że Paweł Kukiz jest szczery. Nie zmienia to jednak faktu, że ktoś wyżej, ponad jego świadomością, zadecydował, że to właśnie on będzie najlepszy jako piorunochron dla niezadowolonych, którzy nigdy nie zagłosują na PiS czy Dudę. Jest to, wbrew wielu opiniom, zupełnie inny przypadek niż Palikot, który od A do Z był projektem, precyzyjnie zaprogramowanym i ściśle sterowanym z zewnątrz przy wydatnym współudziale samego zainteresowanego. Paweł Kukiz musiał spodobać się im już w trakcie gry. Wystarczyło tylko szersze wpuszczenie na antenę i odgromnik gotowy.

Paweł Kukiz to niestety, w mojej opinii, człowiek wyjątkowo zagubiony. Przeszedł z lejącego deszczu pod rynnę i wydaje mu się, że to dobra recepta na przyszłość dla każdego z nas. Jego poglądy to zlepek jakiejś czkawki po prawicy ze szczyptą neo-lewactwa. Chrześcijanin, który nie widzi nic złego w legalizacji prostytucji i nie wykluczający legalizacji narkotyków. Wolnościowy prawicowiec, który co chwilę mówi, o tym, że nieważne poglądy, wszyscy mamy się zamknąć i iść razem. Do tego rockman po przejściach. Zabawne, ale sam Korwin-Mikke jakby przy nim zbladł.

Teraz napiszę już całkowicie poważnie. Panie Pawle. Bawi się pan w bardzo szkodliwą grę. Na razie jest pan w gazie, bo oni tam bardzo dobrze wiedzą, że każdy oddany głos na pana, to głos odebrany Dudzie, czyli w rezultacie przekazany Komorowskiemu. Ciekaw jestem, czy pan naprawdę wierzy w to, że oni pozwolą panu wejść do sejmu w siedemdziesięciu posłów, a potem zmienić konstytucję tak, że już żaden Hoffman nigdy nie zjawi się w polskiej polityce. Wizyty Grzegorza Schetyny u pana w domu z pewnością mogły dać panu poczucie bycia w tej grze kimś istotnym, ale proszę nie mieć złudzeń. Nie ma nawet najmniejszego grymasu na pańskiej twarzy, którego oni by bardzo uważnie nie analizowali. Jeśli uznają, że pana misja i czas już się skończył, za pomocą tego samego przycisku, którym pana podpompowali, skutecznie pana wyłączą. Oby nie na zawsze. Twierdzi pan, że jest pan wierzący. Skoro tak, to powinien pan wiedzieć, że z demonami nigdy się nie paktuje. Nikt ich nigdy w ten sposób nie ogra. Wydawałoby się, że było już wystarczająco dużo dowodów na tę prawidłowość, nawet i w polskiej polityce. Niech pan przypomni sobie to słowo, które wciągnął pan na swoje sztandary. Zmieleni. Przypomina pan sobie? Oni pana zmielą. Proszę wziąć sobie moje ostrzeżenia do serca i mimo wszystko przyjąć pozdrowienia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka