Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
2109
BLOG

Jak robić biznes w Polsce?

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Społeczeństwo Obserwuj notkę 63

Koniecznie muszę na samym wstępie przyznać się, że jeśli chodzi o robienie interesów, to jestem ostatnią łamagą. Kilka moich podejść do tego tematu skończyło się nędznie, więc być może nie powinienem się wypowiadać. Jednak mam swoje przemyślenia na ten temat, wywołane głównie z obcowaniem z tzw. biznesem w życiu codziennym.

Tak się składa, że akurat jestem w trakcie pracy nad pewnym projektem. Wiem, że słowo „projekt” nieco się sprało, ale jednak w mojej branży architektoniczno-budowlanej „projekt” był zawsze. No więc przy okazji tegoż tajemniczego „projektu” wyszła taka sprawa, że potrzebny nam jest ktoś, kto byłby w stanie wykonać fizycznie nietypowe urządzenie mechaniczne. Inwestor nawet nie chrząknął kiedy usłyszał o tym jaki powinien szykować budżet. Pozostało więc jedynie znaleźć chętnego do zajęcia się tym zagadnienieniem. Ponieważ w grę wchodzi wąska grupa firm, moje mailowe wici trafiły do kilku dosłownie adresów. Choć wiele w życiu już widziałem, to autentycznie zszokowałem się odzewem na moje wezwania. 80% adresatów po prostu, pisząc potocznie, zlało temat. Odezwało się słownie dwóch zainteresowanych dżentelmenów. Jeden zadzwonił raz i już się nie odezwał, drugi stracił zapał po wymianie trzech maili. Mistrzami świata okazali się ludzie z pewnej firmy, którzy na mój sążnisty mail pełen niezbędnych informacji odpowiedzieli...wysłaniem mi pdf-a z typowymi urządzeniami i propozycją bym sam sobie poszukał tego czego szukam.

Zdaję sobie sprawę, że problematyka zagadnienia nie była prosta. Natomiast wydawało mi się, że ewentualne korzyści finansowe powinny podziałać na wyobraźnię. No więc, miałem rację. Wydawało mi się.

To co opisuję to tak naprawdę jedynie pretekst. Nie ma bowiem dnia, kiedy nie popadam w zdziwienie obserwując jak duża część Polaków prowadzi swoje biznesy. Ja akurat nie kręcę się po wielkim świecie, ale za to jestem bardzo wybredny jeśli chodzi o traktowanie mnie jako klienta. Podobnie jak jeden z bohaterów filmu „Co mi zrobisz jak mnie złapiesz” mam już poobrażanych mnóstwo sklepów, sklepików i kiosków. Bardzo jest dla mnie ważne to, jak się mnie obsługuje nawet w sytuacji, gdy kupuję „Przegląd Sportowy”. Często kontakt z ekspedientką/em przypomina ćwiczenia na zajęciach z psychopatologii. Nie spotkaliście nigdy mrukliwej kobiety, której mimika i tworzenie zdań ma zdecydowanie funkcję odstraszającą? Nie tak dawno temu moja znajoma weszła do sklepu żeby kupić fajki. Mocno opalona pani za ladą, widząc w rękach mojej znajomej karty bankomatową, wpadła w konfuzję i przybrawszy obrażoną minę, oświadczyła zbolałym głosem, że płacenie kartą dotykową za papierosy ją rujnuje. Czy nigdy pani w kasie w markecie nie odpowiedziała na wasze „do widzenia”, czy tylko ja mam jakiś problem? Prowadzenie tego typu small biznesu jest wyjątkowo trudne. Mam taki kiosk w moim mieście, w którym kupuję gazety. Robię do niego spore kółko, ponieważ w każdym innym siedzą osoby, dla których nawet ta prosta forma wymiany dóbr stanowi mękę. W moim ulubionym kiosku siedzi jakiś młody koleś, z wyglądu przypominający skrzyżowanie rapera i rycerza-krzyżaka. Co z tego, skoro on tę, wydawałoby się prostą dziedzinę życia, zamienił w sztukę. Żarciki, zagadywanki. Na każdą prośbę grzeczne „tak, oczywiście”. Na pożegnanie „miłego dnia”. Można? Można. Co z tego, że mam dobry mięsny blisko domu, skoro jest tam pewna kobieta, z którą mam tak przeciwne fluidy jak z żadną inną w życiu. Kiedyś wydarła się do mnie” „co pan mówi, mów pan głośniej”. Zatkało mnie, powiedziałem do widzenia i już więcej tam nie postała moja noga. Idę pół miasta do innego mięsnego, w którym zażywne kobitki na mój widok potrafią rozpoznać co bym danego dnia chapnął.

To jest wszędzie. W mojej branży również. Jeden ze znajomych architektów, który odstawił po raz wtóry kosmiczną lipę, na zarzuty odpowiedział „za mało mi zapłacili, żebym się starał”. Ręce opadają. Człowieku. Jeśli nie chcesz czegoś robić, bo uważasz, że płacą ci za mało, to nie rób tego. Zostaw to. Połóż się i ponarzekaj. Często bywa tak, wiem to z doświadczenia, że jeśli zrobisz małą robótkę dla kogoś, to ten ktoś, widząc, że zrobiłeś to dobrze i szybko, przyniesie ci następną. Większą i lepiej płatną.

Najgorsze są małolatki w sklepach spożywczych, które jednocześnie obsługują klientów i sms-ują z całym światem. Długie paznokcie stukają po klawiaturze, a jej ócz błękity nie są w stanie przenieść się z wyświetlacza na fizjonomie klienta. Kiedy dasz po sobie poznać, że ci się takie zachowanie nie podoba możesz usłyszeć, że „wie pan, zmęczona jestem, pracuję którąś tam godzinę”. A klient to co? Z sanatorium wraca?

Strasznie podobało mi się takie jedno zdjęcie, które ktoś mi pokazał w internecie. Na drzwiach do sklepu naklejono taką oto mniej więcej informację: „można wchodzić z lodami, z psem i z hamburgerem. Można wybrzydzać i się targować”. Ten kto wyszedł z taką inicjatywą musi mieć ogromną świadomość na czym polega prowadzenie małego biznesu. Nic nie jest dla mnie bardziej smutne niż obserwowanie kolejnych upadających sklepów. Niedaleko mnie, w całkiem dobrym miejscu, poległo kilkanaście firm przez dosłownie pięć lat. Oczywiście, często małe biznesy padają pod ciężarem państwowej opresji. Równie często dlatego, że ktoś sobie pomyślał, że aby prowadzić sklep wystarczy najgorsza taniocha i studentka ze sztywnym internetem w komórce za ladą.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo