Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
932
BLOG

Król centro-Lew

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 22

Nie tak dawno temu Piotr Semka na łamach “Do Rzeczy” słusznie zauważył, że jednym z niewielu “osiągnięć” PO jest dokonanie przez tę partię udanego przesunięcia, tego mitycznego już, centrum na pozycje lewicowo-liberalne. Z ust mi to red. Semka wyjął, bo ja się z tą tezą, poza kilkoma zastrzeżeniami, zgadzam, a ona przecież tłumaczy nam niemal wszystko co się dzieje aktualnie w naszym kraju. Platforma, jak na partię (eufemizm) nieudacznie rządzącą już siedem lat, nadal cieszy się stosunkowo dużym poparciem, co musimy w końcu uznać za koronny dowód na to, że jej czarownikom udało się spełnić sen Michnika, czyli ostatecznie stopić ze sobą polityczne decyzje Polaków z ich samookreśleniem tożsamościowym.

Siedem lat platformianych rządów sprawiło, że przeciętny Polak (mówię tu o wyborcach PO-PSL-TR-SLD oczywiście, którzy są póki co w Polsce najliczniejszą grupą społeczną, obok tych, którzy mają wszystko gdzieś i nie głosują – ale można swobodnie założyć, że gdyby wreszcie ruszyli d.. do urn, to też zagłosowaliby na kamarylę) idąc do urny, nie daje już tam wyrazu swoim oczekiwaniom wobec kwestii gospodarczych, ekonomicznych, chce raczej poprzez głosowanie potwierdzić swoje uczestnictwo w “odpowiednim towarzystwie”. To, że ów mechanizm dobrze działa, widać jak na dłoni. Elekorat kamaryli gładko przełknął nie tylko aferę taśmową czy też Smoleńsk - to jeszcze można wytłumaczyć zwykłą głupotą, ale też ani słowem nie zbuntował się na ordynarne wypruwanie jego własnych kieszeni, co już musi wzbudzić nasze zdziwienie, bo wydawać by się mogło, że Polaka, co jak co, ale na kasę oszukać ciężko. To już musi oznaczać, że jest bardzo niedobrze, że w rozumieniu Polaków kwestie ekonomii i gospodarki państwa całkowicie oderwały się od ich osobistego bytu, a dominująca polityka jest słuszna tylko wtedy, gdy stanowi emanację obowiązującej światopoglądowej ideologii i tylko jej jest podporządkowana.

Nie wiem czy ktoś z was kiedykolwiek rozmawiał z wyborcami kamaryli. Jeśli tak, to na pewno ten ktoś musiał usłyszeć z ich ust taki oto argument: “może źle rządzą, ale i tak nie zagłosuję na PiS, bo to wariaci i katolicy, no i z ust im nieładnie pachnie”. No i jesteśmy w domu. Metodą czasem podprogową a czasem ordynarnie łopatologiczną, stworzono w głowach wielu ludzi wrażenie, że wybór polityczny to jednocześnie (a może raczej już przede wszystkim) wybór tożsamościowy. Czyli: nie mogę zagłosować na inną partię, nie dlatego, że ta inna partia ma zły program, złe pomysły ekonomiczne lub nawet (idąc po najmniejszej linii oporu) dlatego, że ma w swoim gronie polityków po prostu brzydkich. Nie, ja muszę, choćby się waliło i paliło, zagłosować na partię, którą popierają ludzie nowocześni, otwarci, nie spętani religijnymi dogmatami, nie bojący się świata – no po prostu tzw. swoi ludzie, swoje chłopy co to i chlapnąć lubią, i za spódnicami ganiają, no i nie gadają za dużo, nie moralizują jak ci co świętymi chcą żywcem zostać, a sami mają brudy za paznokciami. Inaczej rzecz ujmując: muszę zagłosować na partię – myśli wyborca kamaryli – która tak udanie zagospodarowuje wszystkie te wciąż żywe fałszywe narodowe kompleksy, wynikające ze zbyt długiego przebywania w jednym wielkim łagrze zwanym PRL-em. A taka partia, to znów udane zagranie Platformy, wg. Polaków jest jedna tylko. Takoż nie ważne, że Pendolino jest przepłacone, że nie pasuje do naszego zdegradowango systemu kolejowego. Ważne, że Pendolino jest ładne (bo przecież jest) i wygląda tak jak te zachodnie, ładne, czyste pociągi wożące nowoczesnych, ateistycznych Europejczyków. Nie ważne, że podskoczył VAT – ważne, że wygraliśmy w siatę. Świat etykiet, świat iluzji i świat Disneya, gdzie mama nie krzyczy za nieumycie rąk, a wszedzie są na wyciągnięcie ręki wielkie waty cukrowe.

Nie ma co już kombinować, tylko trzeba zgodzić się z Semką, że dzisiejsze centrum to po prostu liberalna obyczajowo lewacczyzna. Celowo nie używam słowa lewica, ponieważ ono może wywrzeć mylne wrażenie, że cała ta postępowa post-ideologia to oferta jakkolwiek poważna, a przecież ona nie może być poważna. Musi być cyniczna, ironiczna, pół-żartem, pół-serio, ma być słodko-kwaśna. Ma być jak reklamówka-jednorazówka, jak malezyjski gadżet, jak torebka w kwiatki czy jak film Wood'y Allena. Dlatego pojęcie lewica należy przed tymi krwiożercami probować jednak ratować, bo zaczyna ono powoli stanowić jeden z symboli przeszłego świata poważnie traktującego własne istnienie.

Teorię red. Semki należałoby jeszcze o coś uzupełnić. Bo ważnym założeniem opisywanego tu mechanizmu jest jego element opresyjny. Widać to znakomicie kiedy choć trochę śledzi się kamarylskie media. Np. niedawno na stronie tvn24.pl pojawiła się informacja o tym, że Unia Europejska stwierdziła, iż Polska to producent najbardziej badziewnych produktów w Europie, a za nami w tej dziedzinie jest tylko Hiszpania. News ten widziałem także w warszawskiej SKM-ce, gdzie nadal bez żenady wyświetla się informacje z portalu Natemat.pl. To jest bardzo znamienne. Bo kamaryla stosuje taktykę naprzemiennie lodowatych i gorących prysznicy, czyli: pomiędzy sztucznym zaleczaniem polskich kompleksów poprzez kreację narkotyczno-tożsamościowych wizji, musi znaleźć się też okresowo wzbudzane przypomnienie Polakom, że mimo wszystko nadal są kim są, i że wiele w nich samych ukrytego kato-pszennego buractwa, którego nie da się tak szybko, ledwie przez prezydenckie 25 lat wolności, wyrugować. Znamienne, że wymieniono tam też Hiszpanię, kraj jak wiadomo w swej neofickiej lewaczczyźnie wyjątkowo podejrzany, ponieważ wiadomo jak bardzo niegdyś tam panoszył się kler.

Rzeczywistość jest jakby mozaiką, na jej całość składają się nawet najdrobniejsze koraliki, które dużo nam o owej rzeczywistości mówią. Gdzieś w internecie, nie pamiętam już gdzie niestety, widziałem fragment jakiegoś przeznaczonego dla młodzieży programu. Pamiętam, że było tam dużo ciamkania gumą i dużo hip-hopu, ale nagle pokazano tam ulicznego reportera trzymającego mikrofon i rozmawiającego z jakimiś młodymi dziewczynami ubranymi w stylistyce emo. Emo-dziewczęta były jak najbardziej społecznie uświadomione, ponieważ jak się szybko okazało, zbierały właśnie podpisy pod petycją dotyczącą solidarnego sprzeciwu wobec planów budowy w jakimś mieście pomnika Lecha Kaczyńskiego. Wtedy zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo normalne i jak głęboko już zakorzenione w świadomości młodo-Polaków są pewne oczywiste oczywistości. One są już wszędzie, a jeśli wydaje nam się, że gdzieś ich nie ma, to najprawdopodobniej się głęboko mylimy.One zostały odpowiednio wcześniej wsączone w przekaz pop-kultury, podszyto nim kulturę i sztukę, tę wysoką i tą profańską. Trzeba teraz tylko takiego cwaniaka co to pożeni z polityką.

Zaadaptowana przez Platformę nowoczesna, europejska ”teologia” została zgodnie z tym jacy są ci adaptujący boleśnie zbrutalizowana – tam, na zachodzie, przywdziewa ona jeszcze czasami formy subtelne, podczas gdy u nas wygląda jak sowiecki żołdak z butlą bimbru w łapie. No i to jest kolejna odsłona geniuszu platformerskich myślicieli. Skleili ze sobą modny postęp z tym co ludzie lubią najbardziej czyli gołymi cyckami, grillem, swobodą i wesoło przygrywającą bałałajką. Oni zrobili to czego nie potrafiło dokonać SLD. PO bowiem dało ludziom poczucie, że wsio wolno, ale też opakowało ten sam szajs nie w Disco-polo, a w torbę z IKEI. No i jest. Bingo. O to chodziło. Działa. I to jak działa, jak to wspaniale działa moi drodzy. Działa jak cholera, chciałoby się powiedzieć.

Na koniec jeszcze jedno ważne pytanie: czy tak już musi być zawsze? Odpowiedź jest niestety niedobra. Tak, w najbliższej przyszłości tak właśnie będzie. Bo zastanówmy się, co musiałby zrobić powiedzmy PiS, żeby nie tylko załapać się na półtora roku rządowo-mniejszościowych męczarni wśród piekielnego chóru zawodzących dusz, ale żeby spróbować jakoś wpłynąć na ten polityczno-kulturowy kod, który daje Platformie nieśmiertelność. Jak PiS mógłby przesunąć centrum z powrotem na swoje miejsce? Musiałby mianowicie PiS umieć wytłumaczyć tej przywoływanej już emo-dziewczynie, że Lech Kaczyński nie był zbrodniarzem chcącym zakazywać używania słowa “zajebiście”, a był jednym z najbardziej uczciwych i prawych polityków jakich nosiła ta ziemia. Sami rozumiecie, że to już niemożliwe.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka