Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
1976
BLOG

Pod rządami sumień antyklerykałów

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 165

Od dawna już nie mam ochoty pisać tzw. tekstów polemicznych. Może by i ta ochota się pojawiła, ale zanim w mojej głowie poukłada się argumentacja to i tak w międzyczasie na ten sam temat powstaje tekstów okrągłe sto i większość znakomicie załatwia sprawę. Dziś jednak nie dałem rady utrzymać swojej grafomanii na smyczy, a wszystko to przez zamieszczony na SG tekst pani Magdaleny Melnyk pt. pod-rzadami-sumien-fundamentalistow

Zacznę trochę od końca. Jak tylko już III Rp jakoś tam okrzepła, to zaczęła wytwarzać różnego rodzaju ni to bon moty, ni to złote myśli, które to już potem sobie samoistnie świeciły niczym morskie latarnie wprost w bezkresny mrok polskiego ciemnogrodu. Wiecie, te różne kocopołki w rodzaju „pięknie się różnimy”, „potrzeba dialogu”, etc. - jak na złość nie chcą mi teraz przyjść do głowy kolejne perełki, ale przecież doskonale wiecie o co mi chodzi. Chodziło o to, by sprawić wrażenie, że każdy element ludzkiego światopoglądu jest do negocjacji, że jeśli tylko się chce to dla dobra człowieczeństwa każdy z nas może ustąpić o pół kroku. O, przypomniało mi się jeszcze coś, to nieustanne przywoływanie egzaltowanego stwierdzenia bodajże tego ancymona Woltera (?) o tym, że nie zgadzam się z tym co mówisz, ale zginę za to, byś mógł to głosić, bla bla bla. Tak więc te wszystkie banialuki wielu pomieszały w głowach, a najwięcej tym, którzy mieli dobre intencje. Ci ostatni zapadli się w marzeniu o już tak bliskiej chwili kiedy wszyscy chwycimy się za ręce i uznamy nawzajem swoje światopoglądy za całkowicie równoprawne. No i wszystko fajnie, ale w tym samym czasie cały ten, a niech będzie co mi tam, lewacki kulturkampf nie hodował samych aniołków pokoju, wyhodował też ludzi, którzy coraz śmielej sobie poczynają. Są piękni, nowocześni, nikogo nie chcą obrazić, nic nie chcą zniszczyć, chcą tylko tego, by zejść im z drogi.

I oto dochodzimy do pani Melnyk i jej artykułu. Początkowo miałem zamiar odwoływać się do jakichś cytatów z tego dzieła, ale w końcu uznałem, że rzecz tę należy przyswoić koniecznie w całości. Wszystkich do tego gorąco namwiam. Dla leniwych, w skrócie: pani Melnyk używając niezwykle wyrafinowanego uniwersyteckiego żargonu mówi już niemalże otwarcie o tym, że Kościół należy wyprzeć zewsząd się tylko da. Nie podaje oczywiście nasza pani Melnyk żadnych konkretnych wskazówek jak to zrobić, ale ktoś(może nawet sama pani Melnyk)  tam, to bardzo znamienne, dołączył obrazek bardzo wymowny – otóż widzimy na nim płonący krzyż.

Przeczytałem to co napisała pani Melnyk i oczywiście najpierw nieco się tym zdenerwowałem, ale potem szybko doszedłem do siebie i zrobiło mi się jakoś dziwnie. No bo co robić z tym wszystkim. Postawy antyklerykalne są coraz silniejsze, wyrażane są coraz bardziej agresywnie – aby tego doświadczyć wystarczy w jakimkolwiek towarzystwie skrytykować wyrzucenie prof. Chazana ze stanowiska. Można się spierać, można próbować argumentować tak czy siak, ale to nic nie daje. Najgorzej chyba co można zrobić to dac się ponieść na to wszystko niepohamowanej złości, bo, jak sądzę, ktoś bardzo zły na to właśnie liczy i o taką naszą reakcję najbardziej tu chodzi.

Tak więc ja ze swojej strony mogę powiedzieć pani Melnyk jedno: jest mi bardzo przykro, że została tak a nie inaczej sprofilowana, na polskiej uczelni, za pieniądze polskiego podatnika. Ba, jako oszołom pozwolę sobie na lekki grzech pychy i wyrażę nadzieję, że pani Melnyk kiedyś zejdzie z drogi którą zmierza wprost do przepaści, że przyjdzie dzień w którym pani Melnyk przyzna sama przed sobą, że padła ofiarą czyjeś straszliwej manipulacji. Życzę tego pani z całego serca pani Magdo.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo