Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
2306
BLOG

A czy ty już doradziłeś prezesowi?

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 104

Zreferujmy szybko to co dało się ostatnio słyszeć z ust wielu publicystów, których nazywamy umownie „naszymi”. Tak, Polacy są zdeprawowani, PO to mafia, świat się wali i ogólnie jesteśmy w bardzo nieciekawym miejscu. Jednym słowem – mówią do nas dalej „nasi”– jest źle, Tusk to demon wcielony, ale jeszcze dałoby się coś z tym wszystkim zrobić, gdyby nie...No kto? No zgadnijcie. Jarosław Kaczyński, oczywista oczywistość.

Pamiętam z czasów nieodległej młodości taką naiwną piosenkę śpiewaną przez Katarzynę Nosowską, w której skarżyła się, że jest – tak to jakoś leciało, dokładnie nie pamiętam - za głupia dla mądrych, dla głupich znów za mądra, dla chudych zbyt gruba i odwrotnie, i ogólnie że nigdzie nie może się w związku z tym zakorzenić. Tak samo jest, nie wiem czy się ktoś ze mną zgodzi, z Jarosławem Kaczyńskim.

Inaczej rzecz ujmując, nie ma takiej rzeczy której tknąłby się Jarosław, a która wszystkim by dogodziła. To, że przeciętny czytacz GW prezesa nienawidzi to już dobrze wiemy, ale przecież też jego działania nie dają satysfakcji rosnącej w siłę prawicy racjonalno-rozumnej i ta daje to coraz mocniej do zrozumienia. Odwagi dodaje im kolejne już, nie wiadomo które, wejście smoka w wykonaniu J.K.Mikke. Granica prawicowości momentalnie poszła ostrym halsem w prawo więc ci, którzy PiS krytykowali jedynie po kątach w obawie przed oskarżeniem o wiarołomstwo i sabotaż, nagle nabrali śmiałości. Jakoś tak mi się zebrało na reminiscencję, starałem się z całych sił przypomnieć sobie co ten J.K zrobił w życiu co można byłoby nazwać sukcesem, już nie mówię tu oczywiście o optyce „tamtych”, ale co mogłoby zostać za takowy sukces uznane przez, dajmy na to, pardon że personalnie, Łukasza Warzechę. Jest coś takiego? Trudna sprawa.

Do dziś ciągnie się za PiS-em koalicja z Samoobroną. To był wg żelaznego elektoratu PO czyn na miarę zdrady państwa, ale i wielu tych, którzy z Prawem i Sprawiedliwością sympatyzują mają z tą kwestią pewien problem. Dziś z kolei słyszymy, że prezes powinien nie baczyć na nic tylko dogadywać się z Palikotem. Rozumiecie? Wtedy, gdy układał się z mętami od Leppera to było be, ale dziś niejeden „nasz” narzeka, że Jarosław nie zatyka nosa i dla dobra Ojczyzny nie szuka porozumienia z ludźmi, z którymi rozmawiać się nie powinno. A ten wychodzi i ostentacyjnie trzaska drzwiami. Zwariował ostatecznie.

Tę wyliczankę można zresztą ciągnąć długo i równie długo się przy tym dobrze bawić. Chyba każdy słyszał o tym, że przecież PiS to partia socjalno-lewicowa, nie? Narzekają na to i ci, którzy z lubością głosują na ludzi nie mających żadnego oporu, by zetatyzować wszystko co się rusza i nie ucieka na drzewo, ale i narzeka ta nasza prawica pięknoduchowska, że za mało wolnego rynku. Z kolei jak PiS dostał władzę, to się okazało, że ministrem finansów została Zyta Gilowska, a jej przecież nijak socjalistką nazwać nie można. No to Cymański dziś narzeka, że PiS był za mało socjalny... I tak źle i tak nie dobrze.

Idźmy dalej. Co tam jeszcze mamy. Któż z nas nie spotkał się z tą wielce popularną opinią, że J.K. Jest w sumie ok, tylko nie ma ręki do ludzi. Oczywiście nie ma ręki w odróżnieniu od takiego Palikota czy Tuska, którzy kadrowymi są wprost znakomitymi. Co jeden to wybór to lepszy, przewinęła się już przed naszymi oczami taka armia trafionych wyborów dokonanych przez przywoływanych dżentelmenów, że chyba by ich trzeba w kilkanaście autokarów upakować. Mało? PiS nie ma programu, PiS nie ma kadr, nie ma dosłownie niczego. PiS powinien pozbyć się tego, wziąć tamtego. PiS robi jakieś dziwaczne marsze – źle. PiS nie wyprowadza ludzi na ulicę – oczywiście również źle. Jarosław Kaczyński chce przeprowadzać rewolucję, choćby i tylko moralną? Beznadzieja. J.K. Milczy i zachowuje spokój? Tragedia. I tak apiać. Jarosław w lewo – fatalnie. Jarosław w prawo – jeszcze gorzej. Wszyscy, dosłownie wszyscy mają jakieś „ale”.

Można by tak długo jeszcze, ale śmieszniejsza jest jeszcze próba wyobrażenia sobie, gdzie byśmy dziś wszyscy byli i o czym rozmawiali, gdyby tylko część oświeconych porad wprowadzać w życie.

Bo to przecież zero problemu. Bierze się taki PiS, i wciąga się go do centrum. No żeby to była taka niby prawica, ale taka centrowa, no może wtedy by się mniej oszołomska wydała. Nie wiem, ale nie mogę się nie śmiać jak sobie wyobrażam jak to ten centrowy PiS z tzw. buta, ot tak po latach twardej propagandy uprawianej na otwartym sercu, ładuje się prosto do dusz wieloletnich sympatyków fajności PO i pochodzącego z jego łona Premiera ponad Premiery. No dobra, zabawmy się w wizualizację. Prezes na tylnym siedzeniu, nikomu, wedle najbardziej ukochanych snów pięknoduchów, wreszcie nie rzuca się w oczy; na czele tej zrestaurowanej prawicy Dorn, Wipler, Kowal. Flanki obstawiają Kluzikowa, Ziobro i Kurski, a rolę dobosza spełnia Jadwiga Staniszkis. Jedną rękę tworzą białą księgę przestępstw konstytucyjnych popełnionych przez PO i ich mniej lub bardziej jawnych współpracowników, a w drugiej trzymają megafoniki i nawołują do wyjścia na ulice. Idą z tym wszystkim śmiałym krokiem na Wiertniczą, przynoszą swoją dobrą nowinę, a tam przyjmują ich z otwartymi ramionami, zaczynają to transmitować na społeczeństwo. Korwin blady, Miller w zasadzie polityczny trup. Politycy PO palą publicznie swoje legitymacje, SB-cy wywalają się nawzajem z szalup odpływających do Szwecji. Polska uratowana. Kurtyna opada, zapada powszechna szczęśliwość.

Pora wyjaśnić do czego w zasadzie zmierzam. Ano do tego, że może przyszedł czas na to, by dać temu Jarosławowi Kaczyńskiemu w końcu odrobinę zaufania i wiary w to, że może ten facet jednak wie lepiej co w danej sytuacji robić. Uznać, że te wszystkie nasze rady, które tak ładnie nam się układają na blogach czy w artykułach najczęściej okazują się być średnio trafione. Jak to mówił w „Poszukiwany, poszukiwana” Dobrowolski: „byli tacy co mieli koncepcję, a dziś już tej koncepcji nie mają”. PiS ma nadal, pomimo obiektywnych warunków od których przecież nikt poważny nie może abstrahować, około 30% poparcie i to w takich warunkach, że jakby miał 5% to nikt by nie mógł mieć do niego większych pretensji. No i pomimo tego, że przecież, jak słyszymy, nie ma takiej rzeczy, której by po drodze nie spieprzył. Narzędzia które z pozycji fotela wydają się oczywiste, w rzeczywistości wcale takie nie są. W polityce 2+2 rzadko kiedy sumuje się w cyfrę 4. Dlatego jedni są prezesami, a inni jedynie doradzają zza monitora. Jak chociażby my tutaj zgromadzeni.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka