Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
3849
BLOG

Głosowałem na PiS zanim stało się to modne

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 49

Nie było mnie miesiąc w Polsce. Kiedy się wraca z nawet tak krótkiej emigracji, apetyt na Ojczyznę wyostrza się tak bardzo, że smakuje jak podwójny schabowy. Szkoda tylko, że potem jest zgaga.

Wiecie jak wygląda ostatecznie rozczarowany kibic PO? Wiecie co on mówi? Otóż mówi, że on już nie idzie na wybory, bo „wszyscy politycy to debile”. Ach tak, wszyscy... Na emigracji nie ominęła mnie polska telewizja. A tam „Hej Jude”. Gdybym miał ze sobą kamerę to nagrałbym tam zupełnie inny spot. Choć trudno przełożyć na spot witanie się z obrzmiałymi od roboty polskimi łapami i jeszcze trudniej przełożyć nostalgię w oczach. „Chcesz wrócić?”. „Chcę, ale na razie nie ma szans”. Polski sklep, a w nim polskie browary i polskie zupki.

W przeciągu kilku godzin jestem w małym holenderskim miasteczku Apeldoorn, a potem w Piotrkowie Trybunalskim. Myślę, że wygląd i ogólny stan Apeldoorn jeśli przystawić go do kondycji Piotrkowa mówi o naszym uczestnictwie w zabawie o nazwie UE w zasadzie wszystko – jeśli ktoś ma jakieś wątpliwości to niech sobie obejrzy oba te miasta na street view. Najpewniej jest to dystans, którego nie pokonamy w najbliższych dekadach choćbyśmy się literalnie zesrali na cienki patyk. Z pewnością nie zaprowadzi nas do Apeldoorn towarzystwo od spotów. Naprawdę chciałbym żeby Piotrków wyglądał kiedyś jak Apeldoorn. Tymczasem są tam same odrapane rudery, kręcą się tam ludzie o smutnych, nieco przerażających twarzach. Jedynym jasnym akcentem tamtejszego świata jest odpicowany budynek starostwa, urzędy miasta czy jak tam się ten urzędacki bajzel zwie. Fajnie jest też wtedy, kiedy autokar w jednej krótkiej sekundzie wylatuje z niemieckiej autobany w okolicach Cottbus i nagle wpada w jakąś koszmarną wirówkę. Kilkadziesiąt kilometrów drogi na Wrocław wygląda tak jakby przejechały nią zagony Guderiana. Śmiechy zagranicznych turystów milkną jak nożem uciął. Mam kompleksy, że się tym przejmuję? Tak, mam.

A po powrocie słucham dalej tego samego. „Znów brzoza i wariat Macierewicz”. Nie chce mi się już słuchać tego typu opinii i zamiast jak dawniej próbować ewangelizacji mówię wprost o głupocie. Ci ludzie, co ciekawe, już dobrze wiedzą, że zabrnęli w najgłębsze rejony głupoty, ale, niestety, żadna siła ich z tej ścieżki nie odwiedzie.

Widzę to co dzieje się wokół PiS-u i naprawdę się uśmiecham. Kaczyński w sweterku, Kaczyński pożyczył kasę od „nie wiadomo kogo”, „Kaczyński na wałach”. Polska głupota zbiera siły i najpewniej za tydzień znów obroni nasz kraj przed kato-faszyzmem. No ale przecież jest te ileś tam procent Polaków, którzy nie chcą głosować na spoty. Ilu ich jest? 10% ankietowanych? A może jednak 30%? Kto to wie. Głosowanie na PiS to fajna hipsterka, ale chyba raczej mało efektywna. Do wyborów nie pójdzie grubo ponad połowa obywatela, czyli wraz z tymi którzy chcą więcej fajnych spotów mamy właśnie przed oczami polską gorącą lawę. Jakaś analiza? Jakieś mundre prognozy? Nie. Kij wam w oko.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka