Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
437
BLOG

Aaaaalexa Fergusona zatrudnię. (Nowego)

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Rozmaitości Obserwuj notkę 4

Kiedy rok temu świat obiegła informacja o tym, że Alex Ferguson po 26 latach pracy przestaje być menadżerem Manchester United, to chyba nie było wówczas nic ważniejszego, nic tego faktu nie przykryło. Teraz namaszczony przez Fergusona Moyes wylatuje na bruk i zdaje się, że nikogo to nie obeszło. Miała być kolejna wieloletnia dynastia, było pasowanie mieczem, były wielkie nadzieje na nowy rozdział w życiu MU, a było gorzej niż ktokolwiek mógł sobie wyobrazić.

Muszę od razu napisać, że los Manchesteru United jest mi całkowicie obojętny. W czasach gdy grał tam Beckham po prostu MU nie znosiłem. Potem ta cała nieznośna otoczka przestała mieć dla mnie już jakiekolwiek znaczenie. Ważniejsze było to, że w środku tego cyrku, tego „teatru Marzeń” i innych pretensjonalnych, snobistycznych do bólu klimatów udało im się utrzymać tam Fergusona. Bo ten człowiek trząsł całym europejskim futbolem przez wiele lat i wobec tego nie można było być obojętnym. Menadżer, który chyba jak nikt inny pokazał w czasie swojej pracy jak bardzo nieprawdziwe są teorie głoszące, że dobry zespół poprowadzi nawet teściowa, albo sprzątaczka. To co stało się z Moyesem, ta jego kuriozalna przygoda z MU burzy jeszcze inną ludową ponoć mądrość. Bo przecież każdy z nas słyszał: „dajcie no takiemu Mourinho, albo Fergusonowi reprezentację Polski i niech z nią coś ugra”. No to proszę. Przyszedł po Fergusonie nowy trener, dostał – tak mówił sam sir Alex – najlepszy skład Manchesteru w historii i udało mu się zrobić z tej paki coś właśnie na kształt naszej kadry. Wiemy już że droga odwrotna jest możliwa, więc używając trochę pokrętnej logiki można też chyba przyjąć, że taki Ferguson jednak coś by tam w grze naszych orłów poprawił, prawda?

Niech nikt nie myśli, że ja tu jakieś epitafium buduję dla Fergusona. Podziwiam jedynie jego skuteczność zawodową. Bo na futbol spod jego ręki nie dało się patrzeć. Nigdy nie lubiłem oglądać MU, bo oni zawsze jakąś taką nudną tę piłkę grali. Nigdy nie było tam żadnego piłkarza, którego jakoś bym polubił. Oni tak po prostu bułę męczyli, grali taką trochę enerdowską piłkę. Siła razy siła, naciski, jakiś gol i tyle. Nie zmienia to faktu, że można było piany dostać kiedy zdobywali kolejne mistrzostwo. Dziś wiadomo, że działo się tak tylko dlatego, że był tam Ferguson.

Wróćmy jeszcze na chwilę do tego Moyes'a. Nie lubię słuchać tych wszystkich hasełek typu „Chwała zwyciężonym”. Świat jest taki, że chwała jest jedynie dla wygranych, a zwyciężeni mogą sobie pisać na Berdyczów. No ale jednak dzięki temu, że ten Moyes tak sobie z tym MU nie poradził to sprawiło, że trochę jakiegoś takiego ludzkiego pierwiastka wpłynęło do tego klubu. Jak raz – myślałem, że to się nigdy nie zdarzy – zacząłem im kibicować w drugiej połowie meczu z Bayernem. Pojawiły się jakieś emocje, coś tam się zadziało, bo wcześniej Manchester wydawał mi się bytem, delikatnie mówiąc, nieco odhumanizowanym.

A więc był sobie klub, który dzięki pracy Fergusona wydawał się niezatapialny, który wydawać się mógł nawet, że jest nieco ponadnaturalny. Odszedł jeden człowiek i ta cała maszyneria wpadła w korkociąg. Tak jak Manchester miał jednego menedżera przez ćwierć wieku, tak teraz będzie miał trzeciego w przeciągu roku. Obawiam się, że to dopiero początek kłopotów. Coś się tam nieodwołalnie skończyło, dopiero dziś widać jaki wpływ na to wszystko miał miłośnik gumy do żucia. Wydaje mi się, że dla MU może już nie być życia po życiu. Jeśli skończy się na górnych stanach przeciętności to i tak będzie dobrze.

Na koniec jeszcze jeden aspekt ludzki. My tu już prawie wynieśliśmy Fergusona na Olimp, a tu okazuje się, że jednak facet ma wyjątkowo słabą rękę jeśli chodzi o rekomendowanie trenerów. Bo przecież innego protegowanego SAF'a mamy tutaj, nad Wisłą, a konkretnie przy ulicy Łazienkowskiej. Toć trener Berg także opowiadał jak to SAF go „błogosławił”. „Idź synu do tej Legii i pokaż co to moja dziatwa potrafi”. Póki co to widać, że Berg z Moyes'em więcej wspólnego niż mogłoby się wydawać. Tyle, że Berg nie ma co psuć, bo polska piłka jest tak zepsuta, że najpewniej dany klub nie umie już grać gorzej niż aktualnie gra. Sorry.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości