Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
1130
BLOG

Głupi jak kibic Arsenalu

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Rozmaitości Obserwuj notkę 47

Nie ma chyba nic bardziej obciachowego, niż kibicowanie drużynie, która ma swoją siedzibę gdzieś w dalekiej Europie. Trudno nie śmiać się głośno, widząc wpisy internetowych pryszczulców co to używają sformułowania „graliśmy wczoraj..” i mają wówczas na myśli np. Real Madryt. Mimo to, jakoś tak się stało, że kiedy nikt nie widzi, to uznaję się za kibica Arsenalu. Dlaczego? Nie wiem. Może to przez Bergkampa, może przez Adamsa, a może przez te biało czerwone koszulki?

Mecze Arsenalu mogę sobie jedynie zobaczyć w telewizji. Anglii nie cierpię, i pewnie moja noga nigdy tam nie postanie – na samo słowo Londyn dostaję torsji. Pamiętam jak wkurzające były mecze Ligi Mistrzów rozgrywane na starym stadionie Arsenalu – kamera zdawała się być umieszczona na poziomie murawy. No ale nie ma dla mnie weekendu, żebym wyników Kanonierów nie sprawdził, czasem nawet zdarzy mi się obejrzeć jakiś mecz i to w całości.

Do mojej sympatii do Arsenalu przyznaję się z tym większym wstydem, iż kiedyś Anna napisała, że to (cytuję z pamięci, to mogło nie być tak dokładnie wyrażone) „pedalska drużyna”. No a jak Anna coś mówi, to ja tylko rozdziawiam gębę i słucham. Tym bardziej, że przecież Anna miała wówczas absolutną rację. Mówimy o drużynie, która gra w LM szesnaście lat, a nigdy jej nie wygrała. To taka angielska wersja Cracovii. Przecież wielu się uśmiechnie z zażenowania, ale ja się będę upierał, że to właśnie Arsenal wymyślił styl gry, który potem skopiowała reprezentacja Hiszpanii. Tak, tak. To Arsenal połączył dwa idealne futbolowe światy: hiszpański polot i brytyjską werwę. Tyle, że Hiszpanie zamienili to na złote medale, a Arsenal od blisko dekady powtarza ten sam scenariusz: gramy cudownie jak nigdy, oklep po mordzie dostajemy jak zawsze.

Dziś były derby. Z Chelsea. Ponieważ robię w chałupie remont to się spóźniłem na mecz, i sprawdziłem wynik w necie. 45 minuta, wynik: 4-0 dla, znów użyję patentu Anny, „ruskich”. Ucieszyłem się, że jednak nie dane mi było znów to oglądać. Arsenal gra w tej chwili futbol klasycznie polski. Wolny, schematyczny i bezmyślny. Aż by się chciało zobaczyć w tej biało-czerwonej koszulce naszego Lewego.

Po czym można poznać, że jest się kibicem danego klubu? Po tym, że nawet po takim gwałcie i tak sprawdzi się następny mecz. Ba, nawet potem się będzie marzyło o kolejnym, tym razem udanym sezonie. To z kim tam teraz „gramy?”. Ze Swansea, Stoke? Z Evertonem? Nieważne. I tak sprawdzę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości