Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
1939
BLOG

Pełna Nawałka

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Rozmaitości Obserwuj notkę 28

To co miałem napisać o łatwych w sumie do przewidzeniach najbliższych losach polskiej piłki, napisałem dwa teksty temu. Pojawiło się wówczas sporo komentarzy, które można streścić tak: „Kacprzak, jesteś defetysta, malkontent, nie umiesz kibicować, i nie ma w tobie krzty entuzjazmu, bo sport jest zawsze zagadką, zawsze jest szansa, trzeba wierzyć...”. Miałem więc już ochotę, by po „wczorajszym” nic już więcej nie dodawać, bo jaka jest ta chabeta polskiego futbolu to chyba każdy powinien już dobrze widzieć. Cóż, człowiek już tak jest skonstruowany, że lubi sobie czasem powiedzieć: „a nie mówiłem?”.

Obejrzałem wczoraj pierwszą połowę „meczu” z Brejwhartami. Potem wyłączyłem telewizor i wróciłem do serialu „Breaking bad”, bo to zdecydowanie lepsza forma marnowania czasu niż słuchanie Szpaka i Żewłaka powtarzających wciąż, że „Polacy powinni wyjść bardziej agresywnie, doskoczyć do przeciwnika”. Już po pierwszych kilkunastu minutach wiedziałem, że nic z tego dobrego nie będzie.

Kiedy na boisku jest Lewandowski i Błaszczykowski, to jeszcze możemy się czarować, że nasza kadra wygląda piłkarsko jako tako. Kiedy ich nie ma, to błyskawicznie wracamy do rzeczywistości nie zamazywalnej: zostajemy z piłkarzami słabymi i przeciętnymi, których na dodatek jeszcze postanowiono ubrać w stare koszulki po Ajaxie Amsterdam. Nie ma komu strzelać, dryblować, ani nawet prezentować do kamery obrażonych min. Kto ma więc nas porwać do lepszego świata? Peszko? Sobota? Obraniak z wiecznym fochem wypisanym na czole? A może Szukała?

Nie, nie chcę się już nad tym wszystkim znęcać. Chcę tylko przypomnieć po raz kolejny bolesny problem. Problem, który leży głębiej niż nam się może wydawać. Bo zaraz pewnie odwiedzi nas tu Zebe i zrobi nam wykład o tym, że potrzeba lepszego szkolenia. Ktoś inny będzie nas zapewniał, że jak wróci Lewy, a za Brzyskiego ustawi się dajmy na to Kosznika, czy tam Wawrzyniaka, to nagle wszystko ruszy z kopyta. A ja twierdzę: nic już nam nie pomoże. Polskie piłkarskie DNA jest zatrute dziesiątkami lat rozmaitych oklepów. To pokolenie jest już stracone, ci zawodnicy niczego nie wygrają, a będą przegrywać z coraz to słabszymi. Tak, tak, już słyszę argumenty: trzeba szkolić młodzież i masowo ją wprowadzać - to da nam wspaniałe sukcesy w piłce seniorskiej. Jakiś czas temu Weszło pokazało ciekawy raport o tym, jak to Holandia która masowo wprowadza młodzież do swojej ligi zalicza właśnie mega jazd w dół, co widać po dramatycznej aktualnej słabości ich klubów. Tak więc to żadna metoda. My lepiej nią nie idźmy, bo za chwilę obudzimy się w dwunastym koszyku.

Jakie jest wyjście z tego koszmaru? Jedno, i to proste. Przestać się emocjonować, a przede wszystkim spojrzeć na to wszystko chłodnym okiem. Nie potrafimy grać w piłkę i w najbliższym czasie (najpewniej nigdy) się tego nie nauczymy. Budowanie stadionów i poprawianie warunków przynosi jedynie taki oto efekt, że nasi piłkarze grają z miesiąca na miesiąc coraz gorzej. Więc nikt mi nie wmówi, że jak wlejemy w to jeszcze więcej kasy, to w końcu się poprawi. Tu jest jakiś głęboki problem emocjonalno-psychologiczny, tu trzeba psychiatrów dla wszystkich: dla nas, kibiców, dla działaczy, dziennikarzy sportowych i przede wszystkim dla piłkarzy.

Jednak aby nie zostawić wszystkich z poczuciem frustracji, coś wam szybko jeszcze opowiem. Jest to ładna i pouczająca historia, i pokazuje ona nam jak powinniśmy w najbliższej przyszłości działać. Otóż nie tak dawno temu, w mieście Polkowice postanowiono, że miasto nie będzie już dłużej utrzymywać klubu grającego aktualnie chyba w II lidze (mogę się mylić). Sam Górnik Polkowice, będzie jednak istniał. W kadłubkowej formule, która zakłada, że żadna kasa nie będzie już szła na żelowanych repów nie umiejących prosto kopnąć piłki, a będzie ona w całości szła na organizację grup dziecięcych i młodzieżowych. I to jest świetne. Wątpię w to, by ta metodą wyszkolono świetnych piłkarzy (przypominam o DNA), ale przynajmniej dzieciarnia będzie biegała po świeżym powietrzu i będzie zdrowsza. I na to, jako podatnicy, powinniśmy jak najszybciej się zdecydować. Im szybciej tym lepiej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości