Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
1858
BLOG

Czym jest Polska i dokąd dryfuje?

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 90

 

Przychodzą takie dni, kiedy najzupełniej na zimno zastanawiam się czym jest Polska. Myślę wtedy o jej konstrukcji, o jej losach, o jej przeszłości i myślę też o przyszłości jaka czeka na ten kraj, z którym los nas tu powiązał. No i kiedy tak myślę o tej Polsce przeszłości i przyszłości to momentami ciarki przechodzą mi po plecach. Przed oczami staje mi Polska wielokrotnie napadana, podbijana, wymazywana z map i z uporem na te mapy powracająca. Powracająca, często tak samo jak znikająca, w wyniku aktualnego, takiego a nie innego przebiegu nieustannych rozgrywek pomiędzy europejskimi drapieżnikami, choć nam się często wydaje że ta Polska wracała tylko i wyłącznie z naszej zasługi. Czego się poprzez te lata jako naród nauczyliśmy? Nauczyliśmy się stawiania oporu, walki, unikania krytycznych sytuacji a nade wszystko nauczyliśmy się egzystować tylko i wyłącznie w trudnych, okupacyjnych warunkach.

Jadę do pracy i słyszę rozmowę dwóch chłopaków, młodych informatyków na dorobku. Jeden drugiemu opowiada o ofertach pracy jakie ma, np. z Singapuru. Na razie jeszcze tu pobędę, - mówi – ale potem chyba wyjadę, bo tu jest taki syf, że... Słysze te słowa i myślę sobie, że to doskonały przykład na to, że mamy jako naród wszystko, wszystko oprócz chęci do dalszego nim bycia. Chyba.

Nie mamy i nie mieliśmy etosu. Co gorsza niczego jako naród się nie uczymy. Spójrzmy na Izrael. Kraj, którego ludność swojego czasu skazana była na etniczną anihilację. Zupełnie przypadkiem Polacy byli następni w kolejce i summa summarum kilka milionów Żydów pożegnało się z tym światem, całkiem tak samo jak i kilka milionów Polaków. Cóż zrobili Żydzi? Żydzi zadbali o swoje interesy i w końcu powiedzieli sobie – dość biegania po całym świecie, jeszcze jedna taka akcja i znikniemy całkiem. Wydreptali sobie swój kawałek podłogi, obstawili go rakietami i zbudowali wyjątkowo mocny etos państwa. Nie przejmują się opiniami ekologów ani moralistów z przeszłością w Hitlerjugend tylko każdemu kto ma jakieś „ale” podstawiają pod nos atomową piąchę. Pielgrzymki izraelskiej młodzieży jeżdżą po świecie odwiedzając groby swoich rodaków i mimo tego, że ma owa izraelska młodzież i-phone'y, ma tablety i ma buty z pumą to doskonale wie o co w tej całej zabawie chodzi. Przypominają jej o tym i politycy, i szkoła. Ok, rób sobie młody Izraelczyku co chcesz. Tylko najpierw odsłuż swoje dla kraju, odwiedź groby ofiar i w każdej chwili wiedz kto jest najlepszy. Nikomu nie przychodzi do głowy żeby na tych cmentarzach buczeć, czy żeby organizować tam polityczne pikniki.

Jednym słowem, Izrael dba o swoje narodowe interesy. Czemu my – będąc momentami w bardzo podobnej do nich sytuacji – tego nie potrafimy? Skąd bierze się ta nasza genetyczna miękkość, która za nic ma wszelkie groźne dla siebie siły? Czemu nasze podejście do Polski to zawsze musi być mieszanina auto-pogardy i patrio-fanatyzmu? Polacy mówią często że chcą wolności. Tylko od czego tej wolności chcą? Nie ma wolności bezwzględnej. Polacy mówią że chcą spokoju. Chcą tego, czego nigdy nie mieli, jest to najzupełniej zrozumiałe. Widać to po frekwencji wyborczej. Dla większości Polaków przynależność państwowa odbierana jest wciąż jako tylko pewnego rodzaju wynik przypadkowej decyzji losu.

Myślę o tym wszystkim znów, kiedy widzę jak nasze społeczeństwo jest poparaliżowane mentalnie. Nie chodzi o partię tą czy siamtą. Chodzi o to, że jeszcze parę lat temu ledwie, Polak potrafił iść do tej urny i chociaż tam dać wyraz swoim emocjom. Pal licho, że w tym amoku zamieniał AWS na SLD czy PO na PiS lub odwrotnie, a wszystko to bez żadnego ładu i składu. Jednak coś się Polakom nie podobało, czemuś byli przeciwni. A dziś? Wydają się być już całkowicie oswojeni. Nie reagują na zły stan państwa, i gładko nauczyli się w nim całkiem dobrze funkcjonować. Mając swoje ziarenko, o które dbają, kompletnie przy tym przestali zajmować się wspólnym podwórkiem. Nie chce im się nawet już iść do tych urn i ot, tak, dla zabawy nawet wysiudać z siodeł tych, którzy kłamią, oszukują i kradną w żywe niemal oczy.

Zaczyna to wszystko iść w bardzo niebezpieczną stronę. Nadal nie wiemy kim jesteśmy. Nie wiemy dokąd chcemy zmierzać, elit które powinny wiedzieć za nas lepiej żadnych nie posiadamy. Nie chcę bić w bęben ot tak dla hecy. Nic wielkiego jak sądzę w najbliższym czasie nam nie grozi. Kryzys? Zrobi się więcej ogórków na zimę, a babcia czy ciocia zaprosi na obiad i będzie dobrze. Nie takie rzeczy przeżywaliśmy.

Gorzej, że znów dryfujemy. Nie rozwijamy się, nie budujemy charakteru narodowego tylko łykamy wszystko co podsuną tandetne media, zagranica i ich cartoon network. Znów szykujemy sobie kłopoty.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka