Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
1422
BLOG

Po co Polakom Prezydent?

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 98

 

Polska polityka ma wiele słabości. Piękny banał mi wyszedł, prawda? O słabościach tej naszej polityki można by pisać tygodniami a i tak z pewnością byłoby mało. Słabości te przeżerają kościec naszego życia od najmniejszych palców stóp aż po płaty czołowe. Funkcja Prezydenta jaką pełni on w strukturze państwowej jest emanacją chwiejności całości systemu. Niesprawna i niezakorzeniona demokracja daje nam w postaci Prezydenta ersatz króla, wodza oraz coś na kształt wymarzonego przez Polaków polityka pół-celebryty, pół-równego chłopa.

Nie oszukujmy się. Polski Prezydent uwiązany konstytucją i partyjnym pochodzeniem niewiele może. Polski Prezydent jedyne co może, to skupiać masowe polskie polityczne emocje czyli wygrać najpopularniejszy polski Talent-Show a potem może on albo pozorować rozmaite działania, z których najczęściej większość nie może znaleźć przełożenia na realną politykę, albo nieustannie szarpać się w tych kajdanach, co momentalnie powoduje ataki z wszelkich stron - vide paskudne słowa O. Rydzyka. No właśnie, doskonałym na to wszystko przykładem jest choćby prezydentura Lecha Kaczyńskiego, który działał w opozycji nie tylko wobec oczywistych przeciwników politycznych ale też i częstokroć własnego obozu - prezydencki mandat daje natychmiastową niezależność od prostych partyjnych pryncypiów, ale niezależność ta  w kontekście całego systemu de facto jest nieużywalna.

Lech Kaczyński w ciasnej koszulce Prezydentury się zwyczajnie nie mieścił. Chciał skorzystać z tego mocnego mandatu społecznego jakim go obdarzono i potraktował swoją rolę bardzo poważnie. Jako jeden z niewielu polskich polityków stworzył realny i konkretny program, którego nie zamierzał markować a po prostu chciał wcielać go w życie. Można było z tym programem dyskutować, ale był to w końcu jakiś konkret co jak na warunki polskiej polityki było rzeczą niebanalną. Szybko okazało się jednak, że brakuje narzędzi konstytucyjnych, a ustane koleiny polskiego partyjniactwa, które a priori sytuują tą funkcję polityczną w kontekście - cytując Bugaja - pomocnictwa partyjnego, skazały Lecha Kaczyńskiego na nieustanne miotanie się pomiędzy własnymi koncepcjami a poczuciem lojalności. Jego pomysł na politykę zagraniczną został szybko zapomniany i albo politycznie postawiony wśród pozycji, o których należy mówić ale niekoniecznie realnie do nich wracać albo kompletnie zdezawuowany i uznany za herezje. Szybko powrócono masowo do typowo polskiej politycznej mamałygi.

Bowiem polski Prezydent dostaje największą w tym kraju ilość bezpośrednich głosów, a w zamian za to konstytucja wiąże mu ręce. Ot, paradoks, który wiele nam mówi o schizofreniczności polskiej polityki. Bronisław Komorowski wszystkie wady jakimi obciążona jest funkcja prezydenta w Polsce wyjątkowo mocno wyjaskrawia. Jego Prezydentura każe nam się ponownie zastanowić nad sensownością dalszego utrzymywania Pałacu Prezydenckiego w dzisiejszej formie. Bo siedząc na prezydenckim fotelu można być politykiem lepszym czy gorszym a realnie i tak jest się wówczas sparaliżowanym przez ogólną polityczną degrengoladę oraz konstrukcję konstytucyjną własnego stanowiska. Bronisław Komorowski jako Prezydent jest dokładnie taki jaka w istocie konstytucyjnie jest ta funkcja, a on sam idealnie się do tej zaprogramowanej przez konstytucjonalistów foremki dostosował. Nie wychylać się, nie przeszkadzać i robić sobie zdjęcia z rodziną. Tu otwarcie muzeum, tam wizyta na jakimś zjeździe. Tu kąsek dla tych, tu kąsek dla tamtych.

Nie widzę Komorowskiego jako Prezydenta ani specjalnie źle ani dobrze - jest on raczej żywym dowodem na fatalną koncepcję Prezydentury w Polsce jako taką. Jest też wyjątkowo dojmującym przypomnieniem na to, że polscy politycy to mistrzowie mimikry.

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka