Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak
950
BLOG

Kilka słów o Marszu..

Marcin Kacprzak Marcin Kacprzak Polityka Obserwuj notkę 54

 Najpierw ogłoszenia parafialne:

 Zdziwionych tym, iż mój blog w poprzednim wcieleniu zniknął informuję że po prostu w toku walki spróchniał i się rozsypał. Zresztą - do wielu żenujących moich dokonań na tym portalu których dokonywałem w ciągu 4 lat blogowania brakowało mi jeno tylko odejścia i wstydliwego powrotu. Tym samym moja lista jest już uzupełniona i o to, więc spokojnie mogę wejść w kolejną czterolatkę. To konto było moim niegyś pierwotnym - które kiedyś porzuciłem ponieważ było zepsute. Nic nie moge zmienić w ustawieniach itd. Wracam więc do niego niczym do humera ukrytego w krzakach - tak jak Pazura w Killerów 2-óch. Konto będzie nieco surowe ze względów techniczych acz urocze i sentymentalne. Gdyż pierwsze.

  Chciałbym napisać kilka zdań nt. Marszu Niepodległości na którym wczoraj miałem okazję się znaleźć - wg pierwotnego planu - w charakterze umyślnego Czarka K. mającego za zadanie nosić kable i donosić prąd do herbaty. Jak się okazało nastapiła nieoczekiwana zmiana miejsc i w ciągu kilkunastu gorących minut musiałem przedzierzgnąć się w żenującego reportera. Całość tej kraksy można sobie odtworzyć z relacji - oczywiście jesli ktos dysponuje odpowiednio mocnymi nerwami..

 Na swoje usprawiedliwienie napiszę iż do tego że jestem w tej dziedzinie kompletnym amatorem to na dodatek zostałem przygnieciony do ziemii samym marszem. Przez pierwsze minuty nie wiedziałem co robię - wrażenie płynięcia gdzieś ponad morzem biało-czerwonych flag, kiedy w dole widać było machających do nas ludzi i proszących o prawdziwy przekaz przyprawiło mnie o kompletną rozwałkę. Wiem - to patos - ale ja naprawdę miałem wrażenie wtedy iż ruszamy na jakąś bitwę..Nad głową latające helikoptery i inne cuda.

 Kiedy wstałem na chwilę na krzesełko zobaczyłem ciagnący się hen daleko rozświetlone biało - czerwone morze. Marsz ten miał tą moc dlatego iż sunął spokojnie, stanowiąc samym sobą żywy dowód po co się tam znalazł. Zresztą można posłuchać mojej nt. opinii z tego bełkotu płynącego z moich przemarzniętych ust.

 Garstka wrażeń. Grzesiek Wszołek bez żadnej czapki, z coraz bardziej siną twarzą - mam nadzieję że nie dopadło Cię Grzegorzu zapalenie płuc. Czasami kiedy trzeba było coś powiedzieć, ktoś, jakiś kamerzysta nadeptywał mi na nogę albo wisiałem trzymając się czyjejś kurtki. Latający nad nami - niczym w Gwiezdnych Wojnach - Robocopter czy jak to pieruństwo tam się nazywa..

 Czarek wysyła mnie abym szukał posła Hofmana. Jak go znalazłem w tym tłumie i jak się stało że nagle stałem koło niego kiedy udzielał wywiadu do tv nie wiem do teraz. Fakt iż na mój widok, i na moje kordialne klepnięcie w ramię ( kompletny już miałem mętlik w głowie ) nie zawołał ochrony to kolejny cud , bowiem wyglądałem jak zamachowiec terrorysta w kapturze na łbie i owinięty szalikiem. Udało się. Przekonałem się też że słowo "Salon 24" otwiera jednak pewne drzwi.

 Przekonałem się też - krążąc wokół starszych ludzi z flagami - już po marszu, że tak naprawdę trzeba im pomóc. Pomóc pokazać iż mają takie samo prawo do demokracji jak i białe kołnierzyki. Nawet choć czasami wyrażają swoje poglądy ostro, radykalnie to nie znaczy iż ich nie ma. Są.

 

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka